A tu nagle szłysze:
-NIESPODZIANKA ANITA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-To dla mnie?Ale kiedy wy to zrobiliście?Dziękuje wam
-Kiedy byłaś z źrebakami na łące.-odpowiedział Oli
-To zaczynamy imprę urodzinową!-krzyknęła Tiffanie
Muzyka poszła.Poszłam pod ścianę,nagle Oli złapał mnie za rękę i powiedział:
-Chodź tańczyć,to twoja impreza urodzinowa Anita.
-Dobra.
Tańczyłam z Olim,było nawet fajnie.Nagle doszło mnie wycie,zapytałam Oligo:
-Ty też słyszałeś?
-Leć zobaczyć.Dam radę tańczyć sam.
Poleciałam zobaczyć,a tam widzę ,nie przeież to nie możliwe.Nagle Paweł podeszedł do mnie i powiedział:
-Chcesz Live jako swojego psa?
-To mogę ją wziąć?Przecież ma właścicieli.
-Tak,dali ci ją,bo teraz ma ją samca i nie chcą mieć szczeniaków.To?
-Biorę ją!-krzyknęłam,bo od małego chciałam mieć piesia
Podbiegłam do Live,pomerdała ogonkiem i prawie mnie oblizała.
Dalej tańczyłam na mojej imprezie.A potem znalazłam miejsce dla Live.Spala spokojnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam,że takie krótkie,ale wena mnie opuściła :'-( I proszę was o dawanie komentarzy pod tym postem lub w zakładce Komentarze.
Szukaj na tym blogu
piątek, 28 lutego 2014
Rozdział 29
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Dark Rubine:
"Wreszcie łączka.Ciekawe co tu jest?O ...co tu.....chwila co....co to......ile tu cudów.Muszę wszystko zbadać"-tak myślałam.Chasałam po całej łączce,nagle coś zobaczyłam w trawie.Podesłam bliżej,a tu nagle....coś skoczyło mi przed oczami.Zaczęłam rżeć.Po chwili Turyn przyszedł i jak coś mu też skoczyło to zaczął rżeć
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Turyna~:
Coś skakało przed nami,strasznie to coś nas przestraszyło.Po chwili znowu coś skoczyło.Ja zwariuje z tym skakaniem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity:
Źrebaki rżały i machały kopytami.Poleciałam z Astrid do nich,a tam coś skakało.Od razu wiedziałam,że to nas królik Szarek.Zaczęłam się śmiać,a źrebaki spojrzały na mnie zdziwiona.Powiedziałam:
-Spokojnie to nasz Szarak.
Siadłam,a Szarak skoczył w moje ramiona.Źrebaki zbaraniały.Zaczęłam głaskać Szaraka,biedak był wystraszony.Źrebaki podeszły bliżej,a kiedy chciały go dotkąć chrapą to on ich dotknął swoim noskiem.Źrebbaki się wycofały gwałtownie.Już się nie zgliżały do Szarka,były obok mamy.Astrid wstała i podeszła do Szaraka.Przywitali się.Źrebaki były zdzwione reakcją ich mamy,powiedziałam:
-Astrid i Szarak się z najął . Są przyjaciółmi,od dawna.Tylko ja , Astrid znaliśmy Szraka,ale od dziś wy też.A teraz powitacjie nowego kolegę.I proszę uważajcie na łączce,żeby go nie stratować przez przypadek.
Źrebaki spojrzały po sobie,Dark Rubine podeszła i przywitała się.A po dłuszej chwili też Turyn.Szarek wyskoczył mi z rąk i zaczął skakać po łączce,a po chwili znikł.Powiedziałam:
-Źrebaki Szarak zaprasza was do zabawy.Musicie go znaleść,ja go nie znalazłam nigdy,bo dla mnie za szybki,ale może wam sie uda.Powodzenia.
Dark Rubine i Turyn ruszyli szukać Szaraka,a ja połżyłam się na trawce i wygrzewałam się.
~~~~~~~~~~~~~~15:00
Wstalam,chyba poszłam spać,ale jak dobrze się spało.ŹRrebaki nadal szukały Szaraka.Wreszcie zagwizdałam i szarak wybiegł z wysokiej trawy i skoczył na mnie.Źrebaki ruszyły jego śladem i zostałam powalona.Spojrzałam na telefon,była 15!Kurdę,trochę za późno,ale damy radę.Powiedziałam:
-Szarak pa.A my wracamy.Do jutra.
Szarak po chwili znikł w wysokiej trawie.A my ruszyliśmy do stajni.
~~~~~~~~~~~~~W stajni:
Wchodzę,położyłam konie do spania.Szłam do naszej szatni,a tu nagle............................
"Wreszcie łączka.Ciekawe co tu jest?O ...co tu.....chwila co....co to......ile tu cudów.Muszę wszystko zbadać"-tak myślałam.Chasałam po całej łączce,nagle coś zobaczyłam w trawie.Podesłam bliżej,a tu nagle....coś skoczyło mi przed oczami.Zaczęłam rżeć.Po chwili Turyn przyszedł i jak coś mu też skoczyło to zaczął rżeć
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Turyna~:
Coś skakało przed nami,strasznie to coś nas przestraszyło.Po chwili znowu coś skoczyło.Ja zwariuje z tym skakaniem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity:
Źrebaki rżały i machały kopytami.Poleciałam z Astrid do nich,a tam coś skakało.Od razu wiedziałam,że to nas królik Szarek.Zaczęłam się śmiać,a źrebaki spojrzały na mnie zdziwiona.Powiedziałam:
-Spokojnie to nasz Szarak.
Siadłam,a Szarak skoczył w moje ramiona.Źrebaki zbaraniały.Zaczęłam głaskać Szaraka,biedak był wystraszony.Źrebaki podeszły bliżej,a kiedy chciały go dotkąć chrapą to on ich dotknął swoim noskiem.Źrebbaki się wycofały gwałtownie.Już się nie zgliżały do Szarka,były obok mamy.Astrid wstała i podeszła do Szaraka.Przywitali się.Źrebaki były zdzwione reakcją ich mamy,powiedziałam:
-Astrid i Szarak się z najął . Są przyjaciółmi,od dawna.Tylko ja , Astrid znaliśmy Szraka,ale od dziś wy też.A teraz powitacjie nowego kolegę.I proszę uważajcie na łączce,żeby go nie stratować przez przypadek.
Źrebaki spojrzały po sobie,Dark Rubine podeszła i przywitała się.A po dłuszej chwili też Turyn.Szarek wyskoczył mi z rąk i zaczął skakać po łączce,a po chwili znikł.Powiedziałam:
-Źrebaki Szarak zaprasza was do zabawy.Musicie go znaleść,ja go nie znalazłam nigdy,bo dla mnie za szybki,ale może wam sie uda.Powodzenia.
Dark Rubine i Turyn ruszyli szukać Szaraka,a ja połżyłam się na trawce i wygrzewałam się.
~~~~~~~~~~~~~~15:00
Wstalam,chyba poszłam spać,ale jak dobrze się spało.ŹRrebaki nadal szukały Szaraka.Wreszcie zagwizdałam i szarak wybiegł z wysokiej trawy i skoczył na mnie.Źrebaki ruszyły jego śladem i zostałam powalona.Spojrzałam na telefon,była 15!Kurdę,trochę za późno,ale damy radę.Powiedziałam:
-Szarak pa.A my wracamy.Do jutra.
Szarak po chwili znikł w wysokiej trawie.A my ruszyliśmy do stajni.
~~~~~~~~~~~~~W stajni:
Wchodzę,położyłam konie do spania.Szłam do naszej szatni,a tu nagle............................
Rozdział 28
Tu jest reszta zdięć:
To jest tutejsze dzikie konie:
Król Szarek
I to tyle z terenów,chodź moge wynaleść więcej.
To jest tutejsze dzikie konie:
Król Szarek
I to tyle z terenów,chodź moge wynaleść więcej.
Rozdział 27
Wstałam.Czułam się jak na chmurce.Poszłam do kuchni, a tam każdy siedział i się chichrał.Wydało mi się to maga podejrzane.Podeszłam do stołu i nagle zamilki oraz zaczeli coś czytać,zapytałam:
-Co knujecie?
-Nic Anita.-powiedział Paweł
-Taaa,pewnie nic.Mmmm,to czemu tu siedzicie w kupie??
-Powiedzmy jej,bo będzie jak z Pawłem.-powiedziała Tiffani
-Słyszycie Tiffani,to mówić mi.-powiedziałam
-Nie.To niespodzianka Anita,a ich się nie zdradza.-powiedział tata
-Ale jak się okaże,że nie wiem o kolejnym rodzeństwie to już się do was nie odzywam do końca życia.-powiedziałam stanowczo
-Nie to nie to Anita.Coś innego.-powiedziała Tiffani z uśmiechem
Odeszłam od nich i poszłam robić kanapki.Ziadłam,Paweł i Tiffani wychodzili,zapytałam ich:
-Gdzie idziecie?
-Ja po swojego psa,a paweł nie wiem gdzie.-odpowiedziala Tiffanie wychodząc
-A ja muszę iść po psią karmę i miski dla psów.-dodał Paweł
-Aha.
Po zjedzeniu kanapek poszłam do stajni,a przynajmniej miałam taki zamiar,ale mama mnie zatrzymała i powiedziała:
-Idziesz w teren z Astri,Dark Rubine i Turynem.
-Dobra,tylko ich przygotuje.
-Nie,już są gotowi,a wróc z nimi koło no ..
-16?
-Tak.
Mama w stajni dała mi Dark Rubine,Astrid i Turyna.Wsiadłam na Astrid,a liny przywiązane do źrebaków ciągnęły się za nami.Po 2 godzinach staneliśmy na łączce nie daleko stajni.Ona wygłądała tak(tu wklaje kilka obrazków i też będą tu też tereny bliskie polanie):
Reszte wkleje w kolejnym rozdziale
-Co knujecie?
-Nic Anita.-powiedział Paweł
-Taaa,pewnie nic.Mmmm,to czemu tu siedzicie w kupie??
-Powiedzmy jej,bo będzie jak z Pawłem.-powiedziała Tiffani
-Słyszycie Tiffani,to mówić mi.-powiedziałam
-Nie.To niespodzianka Anita,a ich się nie zdradza.-powiedział tata
-Ale jak się okaże,że nie wiem o kolejnym rodzeństwie to już się do was nie odzywam do końca życia.-powiedziałam stanowczo
-Nie to nie to Anita.Coś innego.-powiedziała Tiffani z uśmiechem
Odeszłam od nich i poszłam robić kanapki.Ziadłam,Paweł i Tiffani wychodzili,zapytałam ich:
-Gdzie idziecie?
-Ja po swojego psa,a paweł nie wiem gdzie.-odpowiedziala Tiffanie wychodząc
-A ja muszę iść po psią karmę i miski dla psów.-dodał Paweł
-Aha.
Po zjedzeniu kanapek poszłam do stajni,a przynajmniej miałam taki zamiar,ale mama mnie zatrzymała i powiedziała:
-Idziesz w teren z Astri,Dark Rubine i Turynem.
-Dobra,tylko ich przygotuje.
-Nie,już są gotowi,a wróc z nimi koło no ..
-16?
-Tak.
Mama w stajni dała mi Dark Rubine,Astrid i Turyna.Wsiadłam na Astrid,a liny przywiązane do źrebaków ciągnęły się za nami.Po 2 godzinach staneliśmy na łączce nie daleko stajni.Ona wygłądała tak(tu wklaje kilka obrazków i też będą tu też tereny bliskie polanie):
Reszte wkleje w kolejnym rozdziale
czwartek, 27 lutego 2014
Rozdział 26
-To-to-tom cz-cz-y ty mni-e-e py-ta-sz o rę-rę-rę..-dalej już nie dałam rady wydusić
-Anita jakby pytał czy wyjdziesz za niego to by tata i Paweł nie dali zgody.-powiedziala mama
-To on chce za nią wyjść??Jak tak to mówię nie!-powiedział zły Paweł
-Pozwolicie mi powiedzieć?-zapytał Tom
Pokiwałam głową.Tom dalej ciągnął i wyciągnął w moją stronę pierścionek z serduszkiem:
-Droga Anito czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
Poczułam ulgę,że nie chce za mnie wyjść.Po chwili odpowiedziałam cal€jąc go:
-To moja odpowiedź Tom.
Tom zarumienił się.Wstał i włożył mi pierscionek na palec.A potem to zabawa z okazji nowej pary.Ciekawe o będzie na moją osiemnastkę albo 16?Miałam poznać rodzinę Toma.A misiu poszedł na łóżko obok mnie,a róże na parapet do wazoniku z serduszkami.Miałam mieć bukiet z różami białymi , czerwonymi i różowymi.Ale różowe wyszły i były tylko czerwone i białe,ale i tak ładne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam , że takie krótkie,ale wena wyszła i dłuższego nie dało się.
-Anita jakby pytał czy wyjdziesz za niego to by tata i Paweł nie dali zgody.-powiedziala mama
-To on chce za nią wyjść??Jak tak to mówię nie!-powiedział zły Paweł
-Pozwolicie mi powiedzieć?-zapytał Tom
Pokiwałam głową.Tom dalej ciągnął i wyciągnął w moją stronę pierścionek z serduszkiem:
-Droga Anito czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
Poczułam ulgę,że nie chce za mnie wyjść.Po chwili odpowiedziałam cal€jąc go:
-To moja odpowiedź Tom.
Tom zarumienił się.Wstał i włożył mi pierscionek na palec.A potem to zabawa z okazji nowej pary.Ciekawe o będzie na moją osiemnastkę albo 16?Miałam poznać rodzinę Toma.A misiu poszedł na łóżko obok mnie,a róże na parapet do wazoniku z serduszkami.Miałam mieć bukiet z różami białymi , czerwonymi i różowymi.Ale różowe wyszły i były tylko czerwone i białe,ale i tak ładne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam , że takie krótkie,ale wena wyszła i dłuższego nie dało się.
Rozdział 25
Poleciałam na lotnisko(oczywiście najpierw do domu przeprać się,a potem lotnisko)
~~~~~~~~~~~~Po godzinie spóźnienia:
Na pewno już Tom wysiadł,wleciałam do poczekalni,a tam go....niema ? Ruszyłam do pónktu z informacjami.Podeszłam do pani i zapytałam:
-Przepraszam,ale czy samolot z nie pamiętam.Ostatni lądował?
-Nie mogę ci jeśli mi nie powiesz z kąt dziecko.
-Proszę nie mówić na mnie dziecko i chyba samolot z no....
-Pomyśl panienko,a jak się doiesz to podejdź tu zdnowu,dobrze?
-Tak.
Poszłam usiąść,poszukałam wiadomości , notatek ,zadań czy czego o tym gdzie Tom poleciał.Ale nie wynalazłam.Po chwili przypomniało mi się coś o tym.Znowu podeszłam do punktu informacji i pamni zapytała mnie:
-To panienka wie jaki samolot?
-Tak wiem proszę panią.To chyba jest Rosja,chodź może to być też Francja.
-Chwileczkę.....mam za chwilę będzie samolot z Niemczech.
-Ale...
-Skarbie to jedyne najblisze samoloty.
-Aha,dziękuje.
Siadłam zawiedziona.Nagle ktoś przysłonił mi oczy i powiedział:
-Jestem twoim ojcem.
Obróciłam się nagle i głałtownie.Zobaczyłam Toma z bukietem róż(były one białe i czarne) , z czekoladkami w kształcie serduszka i miś,a raczej duży miś z napisem "Kocham cię".Powiedziałam:
-Tom!Wróciłeś,bałam się że się spóźniłam i ty nie przyleciałeś.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę.Jeśli tobie się nie podoba to przepraszam.-powiedział smutny Tom
-Nie,podoba mi się i to bardzo,a ten tekst o tym że jesteś moim ojcem mnie szokował.A te rzeczy dla?
-Dla pięknej Anity,tej która podbiła mi serce.
-Dziękuje ci Tom.
Wzięłam wszystko,zarumieniłam się.Nagle Tom złapał mnie za rękę i chciał zapytać,ale telefon mu przerwał.Odebrałam:
-Za ile wrócisz Anisiu?
-Mama?
-Tak.To za ile wrócisz ?
-Za godzinę,dwie.A i Tom ze mną wraca.
-Wiemy.
Rozłączyłam sie i udalimy się do domu . A tam wchodzę i konfeti mi spada na głowę i słyszę:
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NOWEJ PARZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Chwila co?-zapytałam szokowana
-Za wcześnie,przerwaliście mi telefonem.-powiedział Tom
-Aha,przepraszam.To zrób to teraz.-powiedziała mama
-Co tu jest grane?-zapytałam
Odwróciłam się,a tam Tom klęczy z pierściągiem.Od razu do głowy wleciał mi pomysł o tym,że chce za mnie wyjść!No też były inne , ale głównie ten się wił po mojej głowie.Byłam szokowana.Zapytałam Tomka:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ato w następnym rozdziale i zajżyjcie na bloga tego bloga na-sam.blogspot
~~~~~~~~~~~~Po godzinie spóźnienia:
Na pewno już Tom wysiadł,wleciałam do poczekalni,a tam go....niema ? Ruszyłam do pónktu z informacjami.Podeszłam do pani i zapytałam:
-Przepraszam,ale czy samolot z nie pamiętam.Ostatni lądował?
-Nie mogę ci jeśli mi nie powiesz z kąt dziecko.
-Proszę nie mówić na mnie dziecko i chyba samolot z no....
-Pomyśl panienko,a jak się doiesz to podejdź tu zdnowu,dobrze?
-Tak.
Poszłam usiąść,poszukałam wiadomości , notatek ,zadań czy czego o tym gdzie Tom poleciał.Ale nie wynalazłam.Po chwili przypomniało mi się coś o tym.Znowu podeszłam do punktu informacji i pamni zapytała mnie:
-To panienka wie jaki samolot?
-Tak wiem proszę panią.To chyba jest Rosja,chodź może to być też Francja.
-Chwileczkę.....mam za chwilę będzie samolot z Niemczech.
-Ale...
-Skarbie to jedyne najblisze samoloty.
-Aha,dziękuje.
Siadłam zawiedziona.Nagle ktoś przysłonił mi oczy i powiedział:
-Jestem twoim ojcem.
Obróciłam się nagle i głałtownie.Zobaczyłam Toma z bukietem róż(były one białe i czarne) , z czekoladkami w kształcie serduszka i miś,a raczej duży miś z napisem "Kocham cię".Powiedziałam:
-Tom!Wróciłeś,bałam się że się spóźniłam i ty nie przyleciałeś.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę.Jeśli tobie się nie podoba to przepraszam.-powiedział smutny Tom
-Nie,podoba mi się i to bardzo,a ten tekst o tym że jesteś moim ojcem mnie szokował.A te rzeczy dla?
-Dla pięknej Anity,tej która podbiła mi serce.
-Dziękuje ci Tom.
Wzięłam wszystko,zarumieniłam się.Nagle Tom złapał mnie za rękę i chciał zapytać,ale telefon mu przerwał.Odebrałam:
-Za ile wrócisz Anisiu?
-Mama?
-Tak.To za ile wrócisz ?
-Za godzinę,dwie.A i Tom ze mną wraca.
-Wiemy.
Rozłączyłam sie i udalimy się do domu . A tam wchodzę i konfeti mi spada na głowę i słyszę:
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NOWEJ PARZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Chwila co?-zapytałam szokowana
-Za wcześnie,przerwaliście mi telefonem.-powiedział Tom
-Aha,przepraszam.To zrób to teraz.-powiedziała mama
-Co tu jest grane?-zapytałam
Odwróciłam się,a tam Tom klęczy z pierściągiem.Od razu do głowy wleciał mi pomysł o tym,że chce za mnie wyjść!No też były inne , ale głównie ten się wił po mojej głowie.Byłam szokowana.Zapytałam Tomka:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ato w następnym rozdziale i zajżyjcie na bloga tego bloga na-sam.blogspot
Rozdział 24
Wstałam.Nie spojrzałam na zegarek tylko od razu ubrałam się i zeszłam na ół.Wparowałam do kuchni.Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni(oprócz Pawła, bo go nie było).Tiffani zapytała:
-Anita czemu się tak śpieszysz?
-Tom przyjeżdża,a ja mam obowiązki.-odpowiedziałam szybko,ale wyraźnie
-Kochanie zwolni.Bo jeszcze zrobisz sobie coś lub czegoś zapomnisz.-powiedział mi tata
-Nie.Dam sobie radę tato.A przestawiałeś mi buty?
-Tak.
-A gdzie?
-Pół stopnia.-odpowiedział,chyba z uśmieszkiem
-Aha.-odpowiedziałam
Po chwili miałam kanapę,wzięłam ją do buzi,a po chwili wyplułam ją na ręke.Wyrzuciłam ją,a napiłam się coli.Tata zapytał odstawiając gazetę i z widocznym uśmiechem:
-I dobra?
-Widziałeś czym robie?
-Tak.Widzisz nie śpiesz się.-odpowiedział biorąc łyk kawy
-Nie mam czasu ile ty.Dzisiaj przyjeżdża Tom.-powiedzialam lekko ła
Tata wypluł kawę,wstał i zapytał zdziwiony,a raczej szokowany:
-TO DZIŚ????
-Tak?Zapomniałeś?-zapytałam szokowana
-Każdemu może się to zdarzyć Anita.-powiedział-Idę już do stajni-powiedział wychodząc
Szybko zrobiłam sobie kanapkę z marmoladą i siadłam ją.poszłam do stajni sprintem.
~~~~~~~~~~~~~~~W stajni:
Weszłam zdyszana.Astrid i jej źrebaczki wyprowadziłam na pastwisko,zrobiłam koło ich boksu,dałam im marchem i kostki cukru,pobawiłam sie z źrebakami,zrobiłam koło nich...itd(i tak dalej)A co dziwniejsze zrobiłam to w godzinę!Ale zato byłam trupem.Spojrzałam na zegarek w stajni po skoczeniu prac.Była 10!Było jeszcze dwie godziny do powrotu Toma.Poszłam do źrebaków.Siadłam koło Astrid i powiedziałam do niej:
-Masz piękne źrebaki.Ciekawe w czym będą dobre?
Astrid zarżała i przytuliła mnie.Ja odwzajemniłam ten gest.Nagle zadzwonił mi telefon.Zapomniałam go wyłączyć.Na szczęście Astrid była przyzwyczajona do telefonu,a źrebaki tylko spojrzały i wróciły do zabawy.Odebrałam telefon:
Ja:Halo.Kto dzwoni?
Ktoś:Nie poznajesz mnie Anita?Tak szybko o mnie zapomniałaś?
Ja:Tom?Czy to ty?
T:a Kto inny?Krulik wielkanocny?
Ja:Nie ale jestem zdziwiona.To wracasz dziś?
T:No.......
Ja:Bez tego no Tom.Mów prosto z mostu.
T:Wrócę trochę wcześniej Anita.
Ja:Aha.A o której?-zapytałam oczywiście radosna
T:No za pięć , dzieśięć minut.
Ja:Tak szybko?-zapytałam szokowana
T:Tak,to mam szukać ciebie czy kogo?
Ja:No mnie.Chwilę mogę się spóźnić.
T:Dobra,pa.
Ja:Pa.
Rozłączyłam się,stałam i ruszyłam do stajni przebrać buty i cienką kurtkę(ma iną do stajni,a w innych chodzę).
-Anita czemu się tak śpieszysz?
-Tom przyjeżdża,a ja mam obowiązki.-odpowiedziałam szybko,ale wyraźnie
-Kochanie zwolni.Bo jeszcze zrobisz sobie coś lub czegoś zapomnisz.-powiedział mi tata
-Nie.Dam sobie radę tato.A przestawiałeś mi buty?
-Tak.
-A gdzie?
-Pół stopnia.-odpowiedział,chyba z uśmieszkiem
-Aha.-odpowiedziałam
Po chwili miałam kanapę,wzięłam ją do buzi,a po chwili wyplułam ją na ręke.Wyrzuciłam ją,a napiłam się coli.Tata zapytał odstawiając gazetę i z widocznym uśmiechem:
-I dobra?
-Widziałeś czym robie?
-Tak.Widzisz nie śpiesz się.-odpowiedział biorąc łyk kawy
-Nie mam czasu ile ty.Dzisiaj przyjeżdża Tom.-powiedzialam lekko ła
Tata wypluł kawę,wstał i zapytał zdziwiony,a raczej szokowany:
-TO DZIŚ????
-Tak?Zapomniałeś?-zapytałam szokowana
-Każdemu może się to zdarzyć Anita.-powiedział-Idę już do stajni-powiedział wychodząc
Szybko zrobiłam sobie kanapkę z marmoladą i siadłam ją.poszłam do stajni sprintem.
~~~~~~~~~~~~~~~W stajni:
Weszłam zdyszana.Astrid i jej źrebaczki wyprowadziłam na pastwisko,zrobiłam koło ich boksu,dałam im marchem i kostki cukru,pobawiłam sie z źrebakami,zrobiłam koło nich...itd(i tak dalej)A co dziwniejsze zrobiłam to w godzinę!Ale zato byłam trupem.Spojrzałam na zegarek w stajni po skoczeniu prac.Była 10!Było jeszcze dwie godziny do powrotu Toma.Poszłam do źrebaków.Siadłam koło Astrid i powiedziałam do niej:
-Masz piękne źrebaki.Ciekawe w czym będą dobre?
Astrid zarżała i przytuliła mnie.Ja odwzajemniłam ten gest.Nagle zadzwonił mi telefon.Zapomniałam go wyłączyć.Na szczęście Astrid była przyzwyczajona do telefonu,a źrebaki tylko spojrzały i wróciły do zabawy.Odebrałam telefon:
Ja:Halo.Kto dzwoni?
Ktoś:Nie poznajesz mnie Anita?Tak szybko o mnie zapomniałaś?
Ja:Tom?Czy to ty?
T:a Kto inny?Krulik wielkanocny?
Ja:Nie ale jestem zdziwiona.To wracasz dziś?
T:No.......
Ja:Bez tego no Tom.Mów prosto z mostu.
T:Wrócę trochę wcześniej Anita.
Ja:Aha.A o której?-zapytałam oczywiście radosna
T:No za pięć , dzieśięć minut.
Ja:Tak szybko?-zapytałam szokowana
T:Tak,to mam szukać ciebie czy kogo?
Ja:No mnie.Chwilę mogę się spóźnić.
T:Dobra,pa.
Ja:Pa.
Rozłączyłam się,stałam i ruszyłam do stajni przebrać buty i cienką kurtkę(ma iną do stajni,a w innych chodzę).
środa, 26 lutego 2014
Rozdział 23
Uśmiechnęłam się.Pewnie dlatego,że Skubi znalazł rodzinę.Po chwili zapytałam Pawła:
-Paweł,ale skąd wież,że to jego rodzina?Przecież to znajda.
-Tak,ale po roku poszukiwań jego rodziny znalazłem jego właściciela,a ten dał adresy na jego rodeństwo,a przynajmniej na te.I dal mi Skubiego.
-A oni jak się nazywają?-zapytałam
-pierwsze zdęcie to Skubi jako szczeniak.
-Jaki słodki-skomentowałam
-Drugie to jego rodzeństwo nie pełne.
-Dlaczego nie pełne?-zapytałam zdziwiona biorąc zdjęcie
-Bo to jego rodzeństwo które z nim dorastało,reszta została owiele wcześniej sprzedana lub nie dała rady przeżyć.
-Aha.Biedny Skubi.-powiedziałam smutno
-Ale ma siostry i brata.Kolejne zdjęcie to on z tatą,a haski na górce to jego mama.
-Łał,jakie ładne.
-To zdjęcie jest Kii,dawno nikt jej nie widział,ani też nie znaleziono ciała.Więc nie wiadomo czy żyje.
Podał mi kolejne zdjęcie,dalej mówił:
-To jego brat Simi,umarł na jakąś chorobę.Nie wiadomo.
-Jak to?-zapytałam
-Weterynarz mówił że nic mu nie jest,ale nie jadł, nie pił.Po prostu leżał i nic,próbowali go ratować,ale niestety nie było mu dane żyć.
-Aha.Szkoda Simiego.A ona to?
-Live.Szkoda tylko że kiedyś zwiała i nie wróciła,chodx w lasach jest widziana.
-A ten biały?
-A to Samson,odkryłem go 3 miesiące temu.Jest u bogatych ludzi,są oni dobry,a ostatnie to zdjęcie całej rodziny oprócz rodziców,bo nie mogli przybyć.Co roku robie im zdjęcie na pamiątke tych wspólnych lat.
-Aha.Może wrócimy do domu.
Wróciliśmy tam do pólłnocy myślałam o Skubim i o jego rodzinie i o powrocie Toma.Tak te myśli mi się przeplatały.
-Paweł,ale skąd wież,że to jego rodzina?Przecież to znajda.
-Tak,ale po roku poszukiwań jego rodziny znalazłem jego właściciela,a ten dał adresy na jego rodeństwo,a przynajmniej na te.I dal mi Skubiego.
-A oni jak się nazywają?-zapytałam
-pierwsze zdęcie to Skubi jako szczeniak.
-Jaki słodki-skomentowałam
-Drugie to jego rodzeństwo nie pełne.
-Dlaczego nie pełne?-zapytałam zdziwiona biorąc zdjęcie
-Bo to jego rodzeństwo które z nim dorastało,reszta została owiele wcześniej sprzedana lub nie dała rady przeżyć.
-Aha.Biedny Skubi.-powiedziałam smutno
-Ale ma siostry i brata.Kolejne zdjęcie to on z tatą,a haski na górce to jego mama.
-Łał,jakie ładne.
-To zdjęcie jest Kii,dawno nikt jej nie widział,ani też nie znaleziono ciała.Więc nie wiadomo czy żyje.
Podał mi kolejne zdjęcie,dalej mówił:
-To jego brat Simi,umarł na jakąś chorobę.Nie wiadomo.
-Jak to?-zapytałam
-Weterynarz mówił że nic mu nie jest,ale nie jadł, nie pił.Po prostu leżał i nic,próbowali go ratować,ale niestety nie było mu dane żyć.
-Aha.Szkoda Simiego.A ona to?
-Live.Szkoda tylko że kiedyś zwiała i nie wróciła,chodx w lasach jest widziana.
-A ten biały?
-A to Samson,odkryłem go 3 miesiące temu.Jest u bogatych ludzi,są oni dobry,a ostatnie to zdjęcie całej rodziny oprócz rodziców,bo nie mogli przybyć.Co roku robie im zdjęcie na pamiątke tych wspólnych lat.
-Aha.Może wrócimy do domu.
Wróciliśmy tam do pólłnocy myślałam o Skubim i o jego rodzinie i o powrocie Toma.Tak te myśli mi się przeplatały.
Rozdział 22
Chwilę czekałam na Pawła.Stanął obok mnie i powiedział:
-Przepraszam za spóźnienie,długo czekałaś?
-Nie,tylko z 5 minut,może 10.
-To może mi wytłumaczysz czemu zostawiłeś mnie na długie lata?I w dodatku o tobie nie wiedziałam?-zapytałam lekko zła
-Ja tak postanowiłem sam.Ale nigdy o tobie nie zapomniałem Anita i zawsze dostawałaś ode mnie prezent na urodziny czy jak miałaś osiągnięcie.
-Ale jak?Przecież nie wiedziałeś.-powiedziałam zdziwiona
-Zawsze pamiętam kiedy masz urodziny,a jak coś osiągnęłaś to rozice mi pisali i tak wiedzialem.To chcesz od początku czy od pewnego momentu?
-Od początku.
I tak przez 2 godziny powiedział jak od małego pragnął podróżować po świecie i tak uczynił chyba jak miał 6 lat(nie mógł już wytrzymać) i tak zaczął podróż,jednak nigdy nie zpomniał o mnie i każdy list od rodziców czytał z ciekawością.Też mi opowiedział o znajdzie,któremu uratował życie.Co dziwniejsze wciągneła mnie jego historia.Teraz przynajmniej wiem skąd miałam te prezenty.Wreszcie kiedy skończył poczułam wewnętrzny spokój,a złość przeminęła z wiatrami.Zapytał mnie niepewnie:
-Anita to mi wybaczasz?
-Wybaczam ci Paweł,ale nie byłoby tej nie zgody między nami gdybyś mi powiedział wcześniej.-powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Teraz to wiem.-powiedział drapiąc się po głowie
-A gdzie masz tego znajdę,Skubiego?
-Tym czasowo u kolegi,ale odbiore go.-odpowiedział
-Fajnie.Ciekawe jak wygląda.-powiedziałam
-Mam chyba jego zdzięcje.Jak mam to pokaże ci Anita.
Wyjął portfel i zaczął szukać tego zdięcja.
Z szczenięcych lat:
Jego rodzina(On leży i jest po środku):
On z tatą:
Jego mama:
Siostra Kia(nie wiadomo czy żyje):
Brat Simi(dawno nie żyje):
Siostra Live (nie wiadomo gdzie jest):
Brat Samson(nie dawno odkryty):
Rodzinne spotkanie(tylko rodzeństwo,bo rodzice nie dali rady zjawić się):
Możliwe,że ma jeszcze rodzeństwo i o tym nie wie.
-Przepraszam za spóźnienie,długo czekałaś?
-Nie,tylko z 5 minut,może 10.
-To może mi wytłumaczysz czemu zostawiłeś mnie na długie lata?I w dodatku o tobie nie wiedziałam?-zapytałam lekko zła
-Ja tak postanowiłem sam.Ale nigdy o tobie nie zapomniałem Anita i zawsze dostawałaś ode mnie prezent na urodziny czy jak miałaś osiągnięcie.
-Ale jak?Przecież nie wiedziałeś.-powiedziałam zdziwiona
-Zawsze pamiętam kiedy masz urodziny,a jak coś osiągnęłaś to rozice mi pisali i tak wiedzialem.To chcesz od początku czy od pewnego momentu?
-Od początku.
I tak przez 2 godziny powiedział jak od małego pragnął podróżować po świecie i tak uczynił chyba jak miał 6 lat(nie mógł już wytrzymać) i tak zaczął podróż,jednak nigdy nie zpomniał o mnie i każdy list od rodziców czytał z ciekawością.Też mi opowiedział o znajdzie,któremu uratował życie.Co dziwniejsze wciągneła mnie jego historia.Teraz przynajmniej wiem skąd miałam te prezenty.Wreszcie kiedy skończył poczułam wewnętrzny spokój,a złość przeminęła z wiatrami.Zapytał mnie niepewnie:
-Anita to mi wybaczasz?
-Wybaczam ci Paweł,ale nie byłoby tej nie zgody między nami gdybyś mi powiedział wcześniej.-powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Teraz to wiem.-powiedział drapiąc się po głowie
-A gdzie masz tego znajdę,Skubiego?
-Tym czasowo u kolegi,ale odbiore go.-odpowiedział
-Fajnie.Ciekawe jak wygląda.-powiedziałam
-Mam chyba jego zdzięcje.Jak mam to pokaże ci Anita.
Wyjął portfel i zaczął szukać tego zdięcja.
Z szczenięcych lat:
Jego rodzina(On leży i jest po środku):
On z tatą:
Jego mama:
Siostra Kia(nie wiadomo czy żyje):
Brat Simi(dawno nie żyje):
Siostra Live (nie wiadomo gdzie jest):
Brat Samson(nie dawno odkryty):
Rodzinne spotkanie(tylko rodzeństwo,bo rodzice nie dali rady zjawić się):
Możliwe,że ma jeszcze rodzeństwo i o tym nie wie.
poniedziałek, 24 lutego 2014
Rozdział 21
Jutro Tom wraca.Jestem taka wesoła i nie organięta przy okazji.Wstałam i poszłam do kuchni.Każdy był już w kuchni i coś robił.Podeszłam do stołu,zrobiłam sobie kanapki z Nutelą.Tiffani czytała coś,tata czytał gazetę i pił kawę,mama no cóż jak zawsze czegoś szukała,Paweł(nadal go nie trawie)Szukał czegoś na laptopie,a ja jedyna coś powiedziałam do Tiffani:
-To co czytasz Tiffani?
-Nic ciekawego Anita.A lubisz zabawy w typie prypnij ogonek do czogoś?
-Czy ja wyglądam na dziecko siedmio czy ośmio letnie???-zapytałam zdziwiona i lekko zła
-Nie,tylko pytam.odpowiedziała mi Tiffani
Tiffani spojrzała na Pawła,a Paweł na nią.Jedłam spokojnie już swoje kanapki,a Tiffani odstawiła książkę na bok,a zaczęła coś robić w zeszycie,nagle Paweł mnie zapytał:
-Anita pogadamy dzisiaj?
Zamilkłam na chwilę.Wiedziałam,że będę musiała z nim gadać.Odpowiedziałam mu:
-Dobra,kiedy chcesz?
-Mm...może na wyjeździe w teren.
-Dobra,20?
-Dobra.
Tiffani i Paweł wyszli z kuchni.Ja po chwili też.
~~~~~~~~~~~W stajni
Było nawet ciepło.Poszłam do biura rodziców.Weszłam a tam jak każdego ostatniego tygodnia miesiąca był straszny bałagan.Tata sprzątał,zapytałam go:
-Tato a gdzie mama?
-Nie wiem kochanie,o co chodzi?
-A źrebaki mogą wyjść na pastwisko?
-Jakie?
-Turyn i Dark Rubine.To są jedyne źrebaki u nas i nie wiesz?
-Kochanie teraz mamy tu lawine papierów i nie mam głowy.Jak mam pamiętać o takich drobniostkach?
-Dobra,dobra.To mogą?
-Ale co?Nie ważne,chyba tak.Jak tam uważasz.
Wyszłam z biura rodziców.Poszłam do moich koników.Zrobiłam koło nich i wzięłam liny oraz uzdę.Włożyłam uzdę Astrid ,a źrebakom linę.Wyprowadziłam je na pastwisko dla źrebaków,klaczy w ciąży,nowych koni i dla osłabionych koni,a inaczej mówiąc pastwisko dla osłabionych,nowych i źrebaków koni.Dark Rubine od razu wyskoczyła mi z rąk i zaczęła chasać,a Turyn jak go uwolniłam.Astrid weszła ostatnia.Odwiązałam źrebaki.Pobawiłam się z nimi.
~~~~~~~~~~~~~~Po 3 godzinach zabawy źrebakami
Padłam na pastwisku.Dark Rubine i Turyn otoczyli mnie.
~~~~~~~~~~Oczami Turyna
"Czy ona żyje??Chyba jej nie zabiliśmy??Ej!Anita?!"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity
Turyn zaczął mnie trącać,a za nim Dark Rubine.Po chwili powiedziałam siadając:
-Źrebaki dosyć.Muszę iść pa.Przyjdę po was jeszcze.
Źrebaki wróciły do beztroskiej zabawy.A ja do stajni.Tam jak zawsze robiłam przy koniach,potem szkułka jeźdźecka i inne rzeczy.Tak do 19:00 miałam zajęcie.Przyprowadziłam Astrid,Turyna i Dark Rubine do boksu,dałam im też marchew.Teraz pojechałam do lasu na Zeusie,by tam porozmawiać z Pawłem.
-To co czytasz Tiffani?
-Nic ciekawego Anita.A lubisz zabawy w typie prypnij ogonek do czogoś?
-Czy ja wyglądam na dziecko siedmio czy ośmio letnie???-zapytałam zdziwiona i lekko zła
-Nie,tylko pytam.odpowiedziała mi Tiffani
Tiffani spojrzała na Pawła,a Paweł na nią.Jedłam spokojnie już swoje kanapki,a Tiffani odstawiła książkę na bok,a zaczęła coś robić w zeszycie,nagle Paweł mnie zapytał:
-Anita pogadamy dzisiaj?
Zamilkłam na chwilę.Wiedziałam,że będę musiała z nim gadać.Odpowiedziałam mu:
-Dobra,kiedy chcesz?
-Mm...może na wyjeździe w teren.
-Dobra,20?
-Dobra.
Tiffani i Paweł wyszli z kuchni.Ja po chwili też.
~~~~~~~~~~~W stajni
Było nawet ciepło.Poszłam do biura rodziców.Weszłam a tam jak każdego ostatniego tygodnia miesiąca był straszny bałagan.Tata sprzątał,zapytałam go:
-Tato a gdzie mama?
-Nie wiem kochanie,o co chodzi?
-A źrebaki mogą wyjść na pastwisko?
-Jakie?
-Turyn i Dark Rubine.To są jedyne źrebaki u nas i nie wiesz?
-Kochanie teraz mamy tu lawine papierów i nie mam głowy.Jak mam pamiętać o takich drobniostkach?
-Dobra,dobra.To mogą?
-Ale co?Nie ważne,chyba tak.Jak tam uważasz.
Wyszłam z biura rodziców.Poszłam do moich koników.Zrobiłam koło nich i wzięłam liny oraz uzdę.Włożyłam uzdę Astrid ,a źrebakom linę.Wyprowadziłam je na pastwisko dla źrebaków,klaczy w ciąży,nowych koni i dla osłabionych koni,a inaczej mówiąc pastwisko dla osłabionych,nowych i źrebaków koni.Dark Rubine od razu wyskoczyła mi z rąk i zaczęła chasać,a Turyn jak go uwolniłam.Astrid weszła ostatnia.Odwiązałam źrebaki.Pobawiłam się z nimi.
~~~~~~~~~~~~~~Po 3 godzinach zabawy źrebakami
Padłam na pastwisku.Dark Rubine i Turyn otoczyli mnie.
~~~~~~~~~~Oczami Turyna
"Czy ona żyje??Chyba jej nie zabiliśmy??Ej!Anita?!"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity
Turyn zaczął mnie trącać,a za nim Dark Rubine.Po chwili powiedziałam siadając:
-Źrebaki dosyć.Muszę iść pa.Przyjdę po was jeszcze.
Źrebaki wróciły do beztroskiej zabawy.A ja do stajni.Tam jak zawsze robiłam przy koniach,potem szkułka jeźdźecka i inne rzeczy.Tak do 19:00 miałam zajęcie.Przyprowadziłam Astrid,Turyna i Dark Rubine do boksu,dałam im też marchew.Teraz pojechałam do lasu na Zeusie,by tam porozmawiać z Pawłem.
piątek, 21 lutego 2014
Rozdział 20
Wstała,zostało tylko 2 dni.Poszłam do kuchni tylko po kanpkę i do stajni,bo dziś miałam jechać z Zeusem na te zawody.
~~~~~~~~~~~~Z zeusem:
Przygotowywałam Zeusa,tylko została mi Astrid i jej źrebaki.Dałam Zuesowi marchew i udałam się do moich koników.
Otworzyłam boks i weszłam do niego. Źrebaki wstały i podbiegły do mnie.Dark Rubine wytrąciła mi marchewki z ręki,więc po całym boksie walały się marchew.Turyn i Dark Rubine od razu rzucili się na nie i jedli z smakiem.Pozbierałam z 4 marchewki i dałam Astrid.Powiedziałam do źrebaków:
-Dark Rubine,Turyn spokojnie,mam jeszcze dużo marchwi.A jak będzie dość ciepło to wyjdziecie na pastwisko z waszą mamą.
~~~~~~~~~~~~Oczami Dark Rubine:
"Wreszcie wyjdę z tego boksu.Poznam świat za stajnią i może jesli są inne źrebaki to je też"
~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity:
Zrobiłam koło Astrid,Dark rubine i Turyna.Wróciłam do Zeusa,który ziadł już marchewki.Po 2 godzinach byliśmy gotowi i wyszłam z nim.Tata już czekał,już mieliśmy odjeżdżać,kiedy nagle do nas dosiadła się Tiffani.Byłam zdziwiona,zapytałam ją:
-Tiffani,a co tutaj robisz?
-Jadę z wami.Chyba że nie chcesz,to zostane.
-Nie!Zostań,tylko pytam.Fajnie,że jedziesz.A ten Paweł też??
-Nie Anita.Nie chciał.-powiedział tata
Byłam na zawodach z Zeusem.Zajęłam pierwsze miejsce.Tiffani była średnio zaciekawiona zawodami,ale była dumna z mojego zwyciężctwa,przepraszam z mojego i Zeusa.
Tom za 1 dzień wraca^^Ten dzień jest idealny.
~~~~~~~~~~~~Z zeusem:
Przygotowywałam Zeusa,tylko została mi Astrid i jej źrebaki.Dałam Zuesowi marchew i udałam się do moich koników.
Otworzyłam boks i weszłam do niego. Źrebaki wstały i podbiegły do mnie.Dark Rubine wytrąciła mi marchewki z ręki,więc po całym boksie walały się marchew.Turyn i Dark Rubine od razu rzucili się na nie i jedli z smakiem.Pozbierałam z 4 marchewki i dałam Astrid.Powiedziałam do źrebaków:
-Dark Rubine,Turyn spokojnie,mam jeszcze dużo marchwi.A jak będzie dość ciepło to wyjdziecie na pastwisko z waszą mamą.
~~~~~~~~~~~~Oczami Dark Rubine:
"Wreszcie wyjdę z tego boksu.Poznam świat za stajnią i może jesli są inne źrebaki to je też"
~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity:
Zrobiłam koło Astrid,Dark rubine i Turyna.Wróciłam do Zeusa,który ziadł już marchewki.Po 2 godzinach byliśmy gotowi i wyszłam z nim.Tata już czekał,już mieliśmy odjeżdżać,kiedy nagle do nas dosiadła się Tiffani.Byłam zdziwiona,zapytałam ją:
-Tiffani,a co tutaj robisz?
-Jadę z wami.Chyba że nie chcesz,to zostane.
-Nie!Zostań,tylko pytam.Fajnie,że jedziesz.A ten Paweł też??
-Nie Anita.Nie chciał.-powiedział tata
Byłam na zawodach z Zeusem.Zajęłam pierwsze miejsce.Tiffani była średnio zaciekawiona zawodami,ale była dumna z mojego zwyciężctwa,przepraszam z mojego i Zeusa.
Tom za 1 dzień wraca^^Ten dzień jest idealny.
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 19
~~~~~~~~~~~Rano:
Wstałam,była 7:00.Pomyślałam zła"Muszę gadać z Pawłem.Nie chce z nim gadać!!!!Może powinnam udawać goręczkę lub wymioty?Ale za to źrebaków nie zobacze.Kurdę,czemu muszę mieć życie pod górę???Nie nie na widzę swojego życia,chociaż za 3 dni Tom wraca i wtedy go zapytam czy będzie moim chłopakiem.Czemu 3 dni???Nie wytrzymam tyle z sam na sam z Pawłem"Ubrałam się powoli i też poraną toalete robiłam wolno,tylko dlatego aby jak najdłużej nie spotkać Pawła.Po godzinie wzięłam się w garść i zeszłam do kuchni.
~~~~~~~~~W kuchni:
Byli tylko rodzice i jakaś dziewczyna,weszłam i zapytałam lekko zdenerwowana:
-Czy to jest strasz siostra,którą poznam teraz?
-Nie,to Tiffani.Pamiętasz,rozmawialiśmy na jej temat i się zgodziłaś.-powiedziała Mama
-Przepraszam Tiffani za moją reakcje,po prostu wczoraj dowiedziałam się że mam brata i jestem podminowana.
-Nic się nie stało.Jak niby masz reagować na takie informacje,mi już powiedzieli o tym.To powiesz mi soje imię,nie pamiętam.-powiedziała Tiffani
-Jestem Anita.-powiedziałam siadając
Nagle do pokoju weszedł Paweł,a rodzice wyszli,tylko mama dała mi i Tiffani kupki z herbatą.Paweł zapytał:
-Anita to możemy porozmawiać?
-Teraz muszę zająć się Tiffani.-powiedziałam
Była to moja wymówka.Bardzo cieszyłam się z tego,że wreszcie będę miała siostrę i nie będę gadać z Pawłem.Tiffani powiedziała:
-Jestem Tiffani,a ty pewnie jesteś bratem Anity.
-Tak,jestem Paweł.A jeśli mogę wiedzieć,to skąd się tu wziełaś?
-Paweł to nie twoja sprawa.-powiedziałam
-Nie Anita,zadaptowali mnie.-powiedziała Tiffani
-Przepraszam,nie chciałem ciebie zdenerwować czy zmartwić.-powiedział Paweł
-Oprowadzę Tiffani,może jutro pogadamy.
Paweł wyszedł,a ja z Tiffani chodziłyśmy po stajni i poznawała moim kumpli.Też oczywiście jej opowiedziałam o Tomie i o mnie.Była wesoła,że mogę mieć chłopaka i chętnie słuchała o nim.Byłam hepi,że ktoś mnie rozumie.A potem poszłam spać,bo raczej z Tiffani nie będę w nocy chodzić.
Wstałam,była 7:00.Pomyślałam zła"Muszę gadać z Pawłem.Nie chce z nim gadać!!!!Może powinnam udawać goręczkę lub wymioty?Ale za to źrebaków nie zobacze.Kurdę,czemu muszę mieć życie pod górę???Nie nie na widzę swojego życia,chociaż za 3 dni Tom wraca i wtedy go zapytam czy będzie moim chłopakiem.Czemu 3 dni???Nie wytrzymam tyle z sam na sam z Pawłem"Ubrałam się powoli i też poraną toalete robiłam wolno,tylko dlatego aby jak najdłużej nie spotkać Pawła.Po godzinie wzięłam się w garść i zeszłam do kuchni.
~~~~~~~~~W kuchni:
Byli tylko rodzice i jakaś dziewczyna,weszłam i zapytałam lekko zdenerwowana:
-Czy to jest strasz siostra,którą poznam teraz?
-Nie,to Tiffani.Pamiętasz,rozmawialiśmy na jej temat i się zgodziłaś.-powiedziała Mama
-Przepraszam Tiffani za moją reakcje,po prostu wczoraj dowiedziałam się że mam brata i jestem podminowana.
-Nic się nie stało.Jak niby masz reagować na takie informacje,mi już powiedzieli o tym.To powiesz mi soje imię,nie pamiętam.-powiedziała Tiffani
-Jestem Anita.-powiedziałam siadając
Nagle do pokoju weszedł Paweł,a rodzice wyszli,tylko mama dała mi i Tiffani kupki z herbatą.Paweł zapytał:
-Anita to możemy porozmawiać?
-Teraz muszę zająć się Tiffani.-powiedziałam
Była to moja wymówka.Bardzo cieszyłam się z tego,że wreszcie będę miała siostrę i nie będę gadać z Pawłem.Tiffani powiedziała:
-Jestem Tiffani,a ty pewnie jesteś bratem Anity.
-Tak,jestem Paweł.A jeśli mogę wiedzieć,to skąd się tu wziełaś?
-Paweł to nie twoja sprawa.-powiedziałam
-Nie Anita,zadaptowali mnie.-powiedziała Tiffani
-Przepraszam,nie chciałem ciebie zdenerwować czy zmartwić.-powiedział Paweł
-Oprowadzę Tiffani,może jutro pogadamy.
Paweł wyszedł,a ja z Tiffani chodziłyśmy po stajni i poznawała moim kumpli.Też oczywiście jej opowiedziałam o Tomie i o mnie.Była wesoła,że mogę mieć chłopaka i chętnie słuchała o nim.Byłam hepi,że ktoś mnie rozumie.A potem poszłam spać,bo raczej z Tiffani nie będę w nocy chodzić.
środa, 19 lutego 2014
Rozdział 18
Obudziłam się w swoim pokoju,zobaczyłam rodziców i tego niby mojego"starszego brata",zapytałam jeszcze w szoku:
-Czy to prawda?
-Tak skarbie,mieliśmy ci powiedzieć kiedy będziesz miała 16 lat.-powiedziała mama
-Przecież mogliście powiedzieć mi wcześniej.
-Anita nie chcieliśmy ciebie martwić i denerwować.-powiedział tata
-To teraz wolicie żebym mdlała ,tak?I myśleliście że jak mi powiecie kiedy będę miała 16 lat to będzie wszystko dobrze????
-Anita ja tak poprosiłem rodziców,oni chcieli ci powiedzieć,ale wolałem ci powiedzieć na twoją 16-tkę.-powiedział on
-Tak dobry pomysł,wiesz.Wtedy bym to przyjęłabym niby lepiej???-zapytałam już całkiem zła i nie szokowana
-Nooooooo.-powiedział przeciągle
Myślał,że jak powie mi na szesnastkę to będzie wszystko dobrze.Chciałby.Powiedziałam zła na wszystkich(głownie na niego):
-Chce zostać sama.
-Na pewno?Nie chcesz wyjaśnień?-zapytała mama
-Nie,chce być sama!-powiedziałam ostro
-Dobrze,wychodzimy.-powiedział tata
Dyskretnie podrzucił mi na łóżko czekoladę.Ten gest od zwajemniłam uśmechem.Tata zamknął drzwi,chyba poszli do kuchni.Siadłam na parapecie,otwarłam czekoladę i nagle z niej coś wyleciało.Podniosłam z podłogi,otworzyłam z folijki i rozwinęłam siedząc na parapecie.Była to nasze zdjęcie z nim.Mama,tata,on i ja jak byłam mała.Miałam gdzieś w albumie takie samo zdjęcie,ale było przycięte.Pewnie tak wyglądało przed cienciem.Odwróciłam ,a tam pisało"Na pamiątkę wspólnego dzieciństwa dla Anity ~~Paweł".Pomyślałam"Chwila to ten biby mój starszy brat to Paweł???Pewnie tata wsadził to wczekoladę na taką sytuację.A to wyjaśnia poranne zachowanie rodziców.Chwila to znaczy,że mam rodzeństwo i to starsze,ale czemu tyle kryli taką tajemnice??Czy oni wiedzą jaki jest to dla mnie szok??Nie dam rady gadać na spokojnie z niejakim Pawłem.Jak ochłonę to dopiero z nim pogadam."Aż do wieczora siedziałam u siebie.
~~~~~~~~~~~~~~W nocy(22:00)
Obudziłam się,poczułam nagle suchość w gardle.Muszę się napić.Zeszłam na dół,chwila a tam ten Paweł siedział z laptopem.Chyba z tamtąd się nie ruszy,a ja z nim nie będę gadać.
~~~~~~~~~Po godzinie na schodach:
"Nie mogę już!Idę się napić,nawet jeśli muszę zobaczyć i pogadać się tym Pawłem!"pomyślałam z złością.Poszłam się do kuchni napić się,Paweł spojrzał na mnie.Mialam ochotę mu coś powiedzieć,ale się powstrzymałam.Wyjęłam sok pomarańczowy i szklankę,nalałam sobie pół szklanki.Miałam już wychodzić,kiedy Paweł powiedział:
-Anita chciałem dla ciebie dobrze.
-Tak,pewnie.
-Anita stój,pogadajmy.
-Może jutro pogadamy,może.A ty jesteś Paweł?
-Tak,zdięcje?
-Tak.
Poszłam spać,a Paweł chyba godzinę później.
-Czy to prawda?
-Tak skarbie,mieliśmy ci powiedzieć kiedy będziesz miała 16 lat.-powiedziała mama
-Przecież mogliście powiedzieć mi wcześniej.
-Anita nie chcieliśmy ciebie martwić i denerwować.-powiedział tata
-To teraz wolicie żebym mdlała ,tak?I myśleliście że jak mi powiecie kiedy będę miała 16 lat to będzie wszystko dobrze????
-Anita ja tak poprosiłem rodziców,oni chcieli ci powiedzieć,ale wolałem ci powiedzieć na twoją 16-tkę.-powiedział on
-Tak dobry pomysł,wiesz.Wtedy bym to przyjęłabym niby lepiej???-zapytałam już całkiem zła i nie szokowana
-Nooooooo.-powiedział przeciągle
Myślał,że jak powie mi na szesnastkę to będzie wszystko dobrze.Chciałby.Powiedziałam zła na wszystkich(głownie na niego):
-Chce zostać sama.
-Na pewno?Nie chcesz wyjaśnień?-zapytała mama
-Nie,chce być sama!-powiedziałam ostro
-Dobrze,wychodzimy.-powiedział tata
Dyskretnie podrzucił mi na łóżko czekoladę.Ten gest od zwajemniłam uśmechem.Tata zamknął drzwi,chyba poszli do kuchni.Siadłam na parapecie,otwarłam czekoladę i nagle z niej coś wyleciało.Podniosłam z podłogi,otworzyłam z folijki i rozwinęłam siedząc na parapecie.Była to nasze zdjęcie z nim.Mama,tata,on i ja jak byłam mała.Miałam gdzieś w albumie takie samo zdjęcie,ale było przycięte.Pewnie tak wyglądało przed cienciem.Odwróciłam ,a tam pisało"Na pamiątkę wspólnego dzieciństwa dla Anity ~~Paweł".Pomyślałam"Chwila to ten biby mój starszy brat to Paweł???Pewnie tata wsadził to wczekoladę na taką sytuację.A to wyjaśnia poranne zachowanie rodziców.Chwila to znaczy,że mam rodzeństwo i to starsze,ale czemu tyle kryli taką tajemnice??Czy oni wiedzą jaki jest to dla mnie szok??Nie dam rady gadać na spokojnie z niejakim Pawłem.Jak ochłonę to dopiero z nim pogadam."Aż do wieczora siedziałam u siebie.
~~~~~~~~~~~~~~W nocy(22:00)
Obudziłam się,poczułam nagle suchość w gardle.Muszę się napić.Zeszłam na dół,chwila a tam ten Paweł siedział z laptopem.Chyba z tamtąd się nie ruszy,a ja z nim nie będę gadać.
~~~~~~~~~Po godzinie na schodach:
"Nie mogę już!Idę się napić,nawet jeśli muszę zobaczyć i pogadać się tym Pawłem!"pomyślałam z złością.Poszłam się do kuchni napić się,Paweł spojrzał na mnie.Mialam ochotę mu coś powiedzieć,ale się powstrzymałam.Wyjęłam sok pomarańczowy i szklankę,nalałam sobie pół szklanki.Miałam już wychodzić,kiedy Paweł powiedział:
-Anita chciałem dla ciebie dobrze.
-Tak,pewnie.
-Anita stój,pogadajmy.
-Może jutro pogadamy,może.A ty jesteś Paweł?
-Tak,zdięcje?
-Tak.
Poszłam spać,a Paweł chyba godzinę później.
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 17
Noc minęła cudnie.A ranek był dla mnie jak na chmurce,a raczej ostatnie 3 dni.Moje życie było idealne,bo na zawody pojadę z Zeusem,mam świetnego chłopaka Toma Klarka,będę miała starszą siostrę i mam wkrótce urodzinki ^^A źrebak drugi Astrid wkrótce wróci do nas.Czy może być lepiej???A kto to?
~~~~~~~Rano:
Wstałam,poszłam na śniadanie.Jedliśmy jak zwykle,tata z gazetą nie zwracając na nic uwagi,mama szukając czegoś,a ja jedząc.Nagle normalne śniadanie przerwał dzwonek do drzwi.Miałam iść,ale tata poszedł za mnie,było to dziwne,może to jego kumpel.Po kilku minutach wrócił z wesołą minął.Powiedział do mnie:
-Anita zapomniałem telefonu z biura,przynieś.
-Dobra.
Poszłam po jego telefon,a kiedy wróciłam rodzice byli weseli jak nidgy.To z tej adopcji??Powiedziałam:
-Masz tato,a czemu jesteście tacy weseli??
-Rodzina przyjedzie do nas.-powiedział tata
-A niby jaka?-zapytałam podejżliwie
-Z twojej strony Anita,masz pytania???
-No nie wiem co myśleć,kuzynów nie mam chyba że mam?
-Nie masz.-odpowiedziała mama
-Ciocia?
-Nie ma czasu-odpowiedział tata
Poszłam do stajni,poszłam w teren z Zeusem i Astrid.Po 3 godzinach galopu wróciliśmy,zobaczyłam jakiegość chłopaka,pojechałam z konikami do stajni.i podeszłam do niego,zapytałam go:
-Kim jesteś i co tu robisz?
-Jesteś Anita,córka właścicieli?
-Tak,a kto pyta?
-Jak ty wyrosłaś!Co tam u ciebie słychać??!!
Chciałam już zapytać go,ale mama złapała mnie i powiedziała spokojnie:
-Anita to już się poznaliście?
-Nie całkiem.A ty wogule mówiłaś jej o mnie jak z naszej umowy?
-Nie skoczyła 16.
-Aha,to za wcześnie się wybrałem.
-Chwila ,wyjaśni mi ktoś co tu się dzieje?Czy to jest moja starsza siostra????
-Nie!Nie jestem dziewczyną!Jestem twoim bratem Anita?
-Co???-zapytałam szokowana.
Zemdlałam.
~~~~~~~Rano:
Wstałam,poszłam na śniadanie.Jedliśmy jak zwykle,tata z gazetą nie zwracając na nic uwagi,mama szukając czegoś,a ja jedząc.Nagle normalne śniadanie przerwał dzwonek do drzwi.Miałam iść,ale tata poszedł za mnie,było to dziwne,może to jego kumpel.Po kilku minutach wrócił z wesołą minął.Powiedział do mnie:
-Anita zapomniałem telefonu z biura,przynieś.
-Dobra.
Poszłam po jego telefon,a kiedy wróciłam rodzice byli weseli jak nidgy.To z tej adopcji??Powiedziałam:
-Masz tato,a czemu jesteście tacy weseli??
-Rodzina przyjedzie do nas.-powiedział tata
-A niby jaka?-zapytałam podejżliwie
-Z twojej strony Anita,masz pytania???
-No nie wiem co myśleć,kuzynów nie mam chyba że mam?
-Nie masz.-odpowiedziała mama
-Ciocia?
-Nie ma czasu-odpowiedział tata
Poszłam do stajni,poszłam w teren z Zeusem i Astrid.Po 3 godzinach galopu wróciliśmy,zobaczyłam jakiegość chłopaka,pojechałam z konikami do stajni.i podeszłam do niego,zapytałam go:
-Kim jesteś i co tu robisz?
-Jesteś Anita,córka właścicieli?
-Tak,a kto pyta?
-Jak ty wyrosłaś!Co tam u ciebie słychać??!!
Chciałam już zapytać go,ale mama złapała mnie i powiedziała spokojnie:
-Anita to już się poznaliście?
-Nie całkiem.A ty wogule mówiłaś jej o mnie jak z naszej umowy?
-Nie skoczyła 16.
-Aha,to za wcześnie się wybrałem.
-Chwila ,wyjaśni mi ktoś co tu się dzieje?Czy to jest moja starsza siostra????
-Nie!Nie jestem dziewczyną!Jestem twoim bratem Anita?
-Co???-zapytałam szokowana.
Zemdlałam.
poniedziałek, 17 lutego 2014
Rozdział 16
Jakby co to minął prawie tydzień i dzisiaj jest ostatni dzień Anity i Toma Klarka oraz walentynki.Nie chce mi się pisać kilka dni prawie takich samych.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj jest ostatni dzień Toma,nie wiem czemu ,ale się denerwuje i mam ochote go pocałować!O matko co się ze mną dzieje????Dzień mijał nam na jeźdźnie konno w lesie(mam wolne od stani przez cały dzień).
~~~~~~~Wieczór:
Pojechaliśmy na polanę,na której zachód był magiczny.Tam uczucia wychodziły na wierzch,np mój tata wyznał uczucia mojej mamie,chodź nie miał na to odwagi.Powiedziałam do Toma siadając:
-Tom to jest magiczna polana.
-Nie przywiążesz konia?
-Nie,ufam Astrid,nie ucieknie.
-A czemu magiczna polana?-zdziwił się Tom
-Tutaj uczuć nie ukryjesz przed nikim.Zawsze powiesz jak ciebie ktoś zapyta.To moim zdaniem najpiękniejsze i magiczne miejsce,bardzo je lubie.
~~~~~~~~~~Oczami Toma
"Jaka piękna,jak ja jej mam wyznać uczucia?"
~~~~~~Oczami Anity
Po dłużesz chwili zapytałam go:
-Tom czy lubisz lubisz mnie?
-Tak Anita.-odpowiedział bez wahania
Wiedziałam,że to miejsce jest magiczne i wydusi z niego prawdę.Kocham to miejsce,po prostu kocham!Tom zapytał mnie:
-A ty mnie Anita?????
Powtrzymywałam usta przed otwarciem,powtrzymałam je.Ale tak to miejsce kazało mi wydać prawdę,nagle pocałowałam go w usta!!!!!Przestraszona wstalam i zwiałam na Astrid do domu,tam się zamknęłam na klucz i próbowałam się ogarniąć.
~~~~~~~~Óczami Toma
O NA MNIE KOCHA!!!!!!!!!!!!!!Wróciłem do domu Anity,a tam poszłem spać.
~~~~~~~~~~~Jutro rano
Oczami Toma i Anity
Byli obydwoje jeszcze w szoku po wczorajszym pocałunku Anity.Tom powoli się pakował,a Anita powoli zaczynała rozumieć,że Tom Klark to ten jedyny.Jednak obydwoje chcieli być ze sobą.Tom zostawił jej kartkę i wsiadł.Anita to widziała.
~~~~~~~~~~~~Oczami Toma
"Żegnaj moja jedyna,ty pobiłaś mi serce i w nim zostaniesz.Nie zapomnij mnie i o naszym pocałunku.Ja poczekam na ciebie"
~~~~~~~~~~Oczami Anity
"Żegnaj Tom,chwila co ja robię????On mnie kocha,a ja go.Jestem krętynką"
Poleciałam na dół,a potem do stajni.Wsiadłam na oklep na Astrid,a potem na lotnisko.W połowie drogi powiedziałam do Astrid przez łzy smutku:
-Astrid szypciej,muszę go pożegnać.On jest tym jedynym,proszę szybciej.Jedź najszybszym cwałem jakim możesz.
Astrid dała gazu i po 3 godzinach byliśmy na lotnisku.Podziękowałam Astrid i poszłam pod samolot.Po godzinie go znalazłam,podeszłam do niego,złapałam a ramię i powiedziałam:
-Tom kocham Cię,żegnaj na pewien czas.Nie zapomne ciebie,a ty mnie?
-A ja ciebie też,takiej dziewcyny nie zapomnę.
Pocałowałam go,kiedy wsiadał powiedział do mnie:
-ZA JAKIŚ TYDZIEŃ CZY MIESIĄC TU WRUCE NA STAŁE ANITA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-CIESZE SIE Z TEGO.
Wróciłam do domu,a tam chyba każdy wie co można robić po takim dniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj jest ostatni dzień Toma,nie wiem czemu ,ale się denerwuje i mam ochote go pocałować!O matko co się ze mną dzieje????Dzień mijał nam na jeźdźnie konno w lesie(mam wolne od stani przez cały dzień).
~~~~~~~Wieczór:
Pojechaliśmy na polanę,na której zachód był magiczny.Tam uczucia wychodziły na wierzch,np mój tata wyznał uczucia mojej mamie,chodź nie miał na to odwagi.Powiedziałam do Toma siadając:
-Tom to jest magiczna polana.
-Nie przywiążesz konia?
-Nie,ufam Astrid,nie ucieknie.
-A czemu magiczna polana?-zdziwił się Tom
-Tutaj uczuć nie ukryjesz przed nikim.Zawsze powiesz jak ciebie ktoś zapyta.To moim zdaniem najpiękniejsze i magiczne miejsce,bardzo je lubie.
~~~~~~~~~~Oczami Toma
"Jaka piękna,jak ja jej mam wyznać uczucia?"
~~~~~~Oczami Anity
Po dłużesz chwili zapytałam go:
-Tom czy lubisz lubisz mnie?
-Tak Anita.-odpowiedział bez wahania
Wiedziałam,że to miejsce jest magiczne i wydusi z niego prawdę.Kocham to miejsce,po prostu kocham!Tom zapytał mnie:
-A ty mnie Anita?????
Powtrzymywałam usta przed otwarciem,powtrzymałam je.Ale tak to miejsce kazało mi wydać prawdę,nagle pocałowałam go w usta!!!!!Przestraszona wstalam i zwiałam na Astrid do domu,tam się zamknęłam na klucz i próbowałam się ogarniąć.
~~~~~~~~Óczami Toma
O NA MNIE KOCHA!!!!!!!!!!!!!!Wróciłem do domu Anity,a tam poszłem spać.
~~~~~~~~~~~Jutro rano
Oczami Toma i Anity
Byli obydwoje jeszcze w szoku po wczorajszym pocałunku Anity.Tom powoli się pakował,a Anita powoli zaczynała rozumieć,że Tom Klark to ten jedyny.Jednak obydwoje chcieli być ze sobą.Tom zostawił jej kartkę i wsiadł.Anita to widziała.
~~~~~~~~~~~~Oczami Toma
"Żegnaj moja jedyna,ty pobiłaś mi serce i w nim zostaniesz.Nie zapomnij mnie i o naszym pocałunku.Ja poczekam na ciebie"
~~~~~~~~~~Oczami Anity
"Żegnaj Tom,chwila co ja robię????On mnie kocha,a ja go.Jestem krętynką"
Poleciałam na dół,a potem do stajni.Wsiadłam na oklep na Astrid,a potem na lotnisko.W połowie drogi powiedziałam do Astrid przez łzy smutku:
-Astrid szypciej,muszę go pożegnać.On jest tym jedynym,proszę szybciej.Jedź najszybszym cwałem jakim możesz.
Astrid dała gazu i po 3 godzinach byliśmy na lotnisku.Podziękowałam Astrid i poszłam pod samolot.Po godzinie go znalazłam,podeszłam do niego,złapałam a ramię i powiedziałam:
-Tom kocham Cię,żegnaj na pewien czas.Nie zapomne ciebie,a ty mnie?
-A ja ciebie też,takiej dziewcyny nie zapomnę.
Pocałowałam go,kiedy wsiadał powiedział do mnie:
-ZA JAKIŚ TYDZIEŃ CZY MIESIĄC TU WRUCE NA STAŁE ANITA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-CIESZE SIE Z TEGO.
Wróciłam do domu,a tam chyba każdy wie co można robić po takim dniu.
Rozdział 15
Tom zakręciłam i wypadło na mnie.Powiedziałam:
-Ja jakby co to biorę wyzwanie.
-Dobra.To masz przestać pytać mnie i Natkę o walentynkę dla ciebie.
-Dobra.To kręce.
Wypadła Natka,zapytałam ją:
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Chwileczkę.Mam,zaśpiewaj coś.
-Dobra.-powiedziała Natka
Natka wstała,znalazła w telefonie piosenkę i zaśpiewała ją.A to była ta piosenka http://youtu.be/40uWRw46SUY .Fajna była,chyba Tomowi też się spodobała,nie wiem.Graliśmy w butelkę przez godzinę(21:10),a potem Natka musiałam wracać,byłam hepi,ale to ukrywałam,bo chciałam zostać sama na sam z Tomem.Jak już Natka pojechała zapytałam Toma:
-Tom,a lubisz lubisz mnie?
-Odpowiedziałem już ci.
-Ale wtedy była Natka i mogłeś kłamać,to lubisz mnie czy lubisz lubisz mnie Tom?
Tom milczał,podrapał się po głowie i odpowiedział:
-Lubię ciebie Anita.
-Jutro nie mam zajęć w szkółce jeźdźeckiej,możemy pojechać na spacer jeśli chcesz.
-Chce,a czy ktoś dołączy się do nas?
-Chyba nie.
Spojrzałam na zegarek,była 22!Tak szybko?!Mama weszła do pokoju i powiedziała:
-Pora do łóżka,a do północy możecie robić coś,ale nie po za pokojem.Rozumiesz Tom?
-Tak proszę pani.
-Anita na łóżko.
-Wiem mamo,za chwilę.
Mama wyszła,podeszłam do szafki z drobniostkami,był też tam pilot od telewizora.Powiedziałam:
-Tom jakbyś chciał oglądać telewizor to masz tam w szafce i masz pilot od niego.Czerwonym gasisz i włączasz,a zielonym przełączasz na naziemną lub na satelitarną.Muszę iść bo mama zacznie mnie pouczać dobranoc Tom.
-Dobranoc Anita.
Wyszłam,po 10 minutach już leżałam na łóżku.Trzymałam mój pamiętnik w rękach i długopis.Otworzyłam go i zaczęłam pisać "Drogi pamietniczku myślę,że Tom mnie kocha ^^Czuję się jak w siódmym niebie,chwila czy ja go też kocham????Chyba go kocham,co ja pisze?!Ja go kocham!!!Ale co ja mam mu powiedzieć?Bo jak mu to powiem to jak mamy być razem?Bo po tygodniu wyjeżdża i się rostaniemy,a nie wiem czy nasz związek przetrwa rostanie najpewniej na długie miesiące.Szkoda,że życie nie jest jak z bajki."Zaczęłam rysować siebie i Toma w sercu z kwiatów.Od razu powróciły mi zpomnienia z zawodów.Nasze spotkanie w siodlarni,spólny śmiech i nasz prawie pocałunek,kiedy upadła mi szczotka Astrid,walnęłam się,Tom spojrzał mi w oczy a ja w jego i prawie nasze usta się zbliżyły,ale Oli weszedł i przerwał to.Tak myślałam o Tomie i onas aż do 22,a potem z trudem zasnęłam.A śniłam o Tomie.Czemu tak trudno o nim zapomnieć,o naszym prawie pocałunku?
-Ja jakby co to biorę wyzwanie.
-Dobra.To masz przestać pytać mnie i Natkę o walentynkę dla ciebie.
-Dobra.To kręce.
Wypadła Natka,zapytałam ją:
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Chwileczkę.Mam,zaśpiewaj coś.
-Dobra.-powiedziała Natka
Natka wstała,znalazła w telefonie piosenkę i zaśpiewała ją.A to była ta piosenka http://youtu.be/40uWRw46SUY .Fajna była,chyba Tomowi też się spodobała,nie wiem.Graliśmy w butelkę przez godzinę(21:10),a potem Natka musiałam wracać,byłam hepi,ale to ukrywałam,bo chciałam zostać sama na sam z Tomem.Jak już Natka pojechała zapytałam Toma:
-Tom,a lubisz lubisz mnie?
-Odpowiedziałem już ci.
-Ale wtedy była Natka i mogłeś kłamać,to lubisz mnie czy lubisz lubisz mnie Tom?
Tom milczał,podrapał się po głowie i odpowiedział:
-Lubię ciebie Anita.
-Jutro nie mam zajęć w szkółce jeźdźeckiej,możemy pojechać na spacer jeśli chcesz.
-Chce,a czy ktoś dołączy się do nas?
-Chyba nie.
Spojrzałam na zegarek,była 22!Tak szybko?!Mama weszła do pokoju i powiedziała:
-Pora do łóżka,a do północy możecie robić coś,ale nie po za pokojem.Rozumiesz Tom?
-Tak proszę pani.
-Anita na łóżko.
-Wiem mamo,za chwilę.
Mama wyszła,podeszłam do szafki z drobniostkami,był też tam pilot od telewizora.Powiedziałam:
-Tom jakbyś chciał oglądać telewizor to masz tam w szafce i masz pilot od niego.Czerwonym gasisz i włączasz,a zielonym przełączasz na naziemną lub na satelitarną.Muszę iść bo mama zacznie mnie pouczać dobranoc Tom.
-Dobranoc Anita.
Wyszłam,po 10 minutach już leżałam na łóżku.Trzymałam mój pamiętnik w rękach i długopis.Otworzyłam go i zaczęłam pisać "Drogi pamietniczku myślę,że Tom mnie kocha ^^Czuję się jak w siódmym niebie,chwila czy ja go też kocham????Chyba go kocham,co ja pisze?!Ja go kocham!!!Ale co ja mam mu powiedzieć?Bo jak mu to powiem to jak mamy być razem?Bo po tygodniu wyjeżdża i się rostaniemy,a nie wiem czy nasz związek przetrwa rostanie najpewniej na długie miesiące.Szkoda,że życie nie jest jak z bajki."Zaczęłam rysować siebie i Toma w sercu z kwiatów.Od razu powróciły mi zpomnienia z zawodów.Nasze spotkanie w siodlarni,spólny śmiech i nasz prawie pocałunek,kiedy upadła mi szczotka Astrid,walnęłam się,Tom spojrzał mi w oczy a ja w jego i prawie nasze usta się zbliżyły,ale Oli weszedł i przerwał to.Tak myślałam o Tomie i onas aż do 22,a potem z trudem zasnęłam.A śniłam o Tomie.Czemu tak trudno o nim zapomnieć,o naszym prawie pocałunku?
sobota, 15 lutego 2014
Rozdział 14
Jak pojawi się N i T to jest N(Natka),T(Tom),bo mi się nie chce pisać,że to powiedziała czy zapytała Natka lub Tom.Ale tak będzie tylko przy tym jak będą 2 osoby rozmawiały między sobą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyjęłam dwie szklanki,nalałam do elektrycznego czajnika wody i włączyłam go.Wzięłam dwie saszetki herbaty Liptona i włożyłam do szklanek.Wyjęłam cukier z szafki.Teraz musiałam znaleść cytrynę,która schowała się przede mną.Nagle do kuchni weszedł tata i zapytał:
-Co tu robisz?Nie powinnaś siedzieć i gadać z Tomem?
-Natka przyszła i z nim gada,a jako przyszła to ją zapytałam czy chce pić coś.Po....
-Rozumiem.A ten Tom nie chciał?
-Nie.A gdzie jest cytryna?
-Nie ma.Mama pojechała na zakupy,to ją kupi.
-Aha.
Tata siadł przy stole i zaczął czytać gazetę.No trudno,będzie herbata bez cytryny.Wlałam wodę.Wzięłam szklanki z herbatą i poszłam do pokoju gościnego,gdzie byli Tom i Natka(Swoją już posłodziłam).Przed drzwiami stanęłam,bo usłyszałam jakieś śmiechy.Zaczęłam podsłuchiwać.
N:Jesteś zabawny wiesz Tom.
T:Ty też Natalia.
N:Możesz mi mówić Natka lub Nati,ale raczej Natka.
T:Jasne Natka.Znasz dobrze Anitę prawda?
N:No tak,a co?
T:Myślę na danie jej na walentynki ...........
Wtedy tata mnie złapał za ramię i na szczęście gorącą herbatę o stawiłam na taboret obok.Tata zapytał i nie był zły,ale wręcz ciekawy:
T:I o cym romawiali?
Ja:Chwila to nie jesteś wściekły za podsłuchiwanie pod drzwiami?
Tata:Nie.Ja sam podsłuchiwałem jak byłem mały,rozumiem.Słyszysz za drzwi hihoty i już ciekawość wygrywa.
Ja:Racja,to ja może już do nich pójdę.
Tata otworzył mi drzwi,a ja weszłam z herbatą.Natka i Tom jak mnie zobaczyli to od razu Tom wziął i pił resztki coca coli w szklance,a Natka patrzyła się w kolana.Postawiłam nasze herbaty i wyjęłam cukier z półki na drobiazgi.Siadłam pomiędzy Tomem a Natką i zapytałam:
-O czym gadaliście jak robiłam herbatę?
-O niczym.-powiedzieli chórem
-Słyszałam coś o walentynce dla mnie od Toma.Pytał chyba ciebie Natka o zdanie.
-Yyyyyyyyy....no chodzi o to.....-Tom próbował mi fyjaśnić,ale nie mógł
-Chodzi o to,że chce ci dać coś na walentynkę i pytał mnie co może ci dać.-powiedziała Natka ratując ich z opresi
-To może zagramy prawdę i wyzwanie?
-Jasne,czemu nie?-odpowiedziała Natka
-Tylko weznę butelkę.
Wzięła butelkę,ja zaczynałam.Zakręciłam i wypadło na Toma,cieszyłam się jak jakiś diabeł^^Zapytałam go
-Tom lubisz mnie czy lubisz lubisz?
-Lubię cię.-powiedział,chodź widziałam,że mówi tylko dlatego że jest Natka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyjęłam dwie szklanki,nalałam do elektrycznego czajnika wody i włączyłam go.Wzięłam dwie saszetki herbaty Liptona i włożyłam do szklanek.Wyjęłam cukier z szafki.Teraz musiałam znaleść cytrynę,która schowała się przede mną.Nagle do kuchni weszedł tata i zapytał:
-Co tu robisz?Nie powinnaś siedzieć i gadać z Tomem?
-Natka przyszła i z nim gada,a jako przyszła to ją zapytałam czy chce pić coś.Po....
-Rozumiem.A ten Tom nie chciał?
-Nie.A gdzie jest cytryna?
-Nie ma.Mama pojechała na zakupy,to ją kupi.
-Aha.
Tata siadł przy stole i zaczął czytać gazetę.No trudno,będzie herbata bez cytryny.Wlałam wodę.Wzięłam szklanki z herbatą i poszłam do pokoju gościnego,gdzie byli Tom i Natka(Swoją już posłodziłam).Przed drzwiami stanęłam,bo usłyszałam jakieś śmiechy.Zaczęłam podsłuchiwać.
N:Jesteś zabawny wiesz Tom.
T:Ty też Natalia.
N:Możesz mi mówić Natka lub Nati,ale raczej Natka.
T:Jasne Natka.Znasz dobrze Anitę prawda?
N:No tak,a co?
T:Myślę na danie jej na walentynki ...........
Wtedy tata mnie złapał za ramię i na szczęście gorącą herbatę o stawiłam na taboret obok.Tata zapytał i nie był zły,ale wręcz ciekawy:
T:I o cym romawiali?
Ja:Chwila to nie jesteś wściekły za podsłuchiwanie pod drzwiami?
Tata:Nie.Ja sam podsłuchiwałem jak byłem mały,rozumiem.Słyszysz za drzwi hihoty i już ciekawość wygrywa.
Ja:Racja,to ja może już do nich pójdę.
Tata otworzył mi drzwi,a ja weszłam z herbatą.Natka i Tom jak mnie zobaczyli to od razu Tom wziął i pił resztki coca coli w szklance,a Natka patrzyła się w kolana.Postawiłam nasze herbaty i wyjęłam cukier z półki na drobiazgi.Siadłam pomiędzy Tomem a Natką i zapytałam:
-O czym gadaliście jak robiłam herbatę?
-O niczym.-powiedzieli chórem
-Słyszałam coś o walentynce dla mnie od Toma.Pytał chyba ciebie Natka o zdanie.
-Yyyyyyyyy....no chodzi o to.....-Tom próbował mi fyjaśnić,ale nie mógł
-Chodzi o to,że chce ci dać coś na walentynkę i pytał mnie co może ci dać.-powiedziała Natka ratując ich z opresi
-To może zagramy prawdę i wyzwanie?
-Jasne,czemu nie?-odpowiedziała Natka
-Tylko weznę butelkę.
Wzięła butelkę,ja zaczynałam.Zakręciłam i wypadło na Toma,cieszyłam się jak jakiś diabeł^^Zapytałam go
-Tom lubisz mnie czy lubisz lubisz?
-Lubię cię.-powiedział,chodź widziałam,że mówi tylko dlatego że jest Natka.
piątek, 14 lutego 2014
Rozdział 13
Po 10 minutach wymyśliłam imię,powiedziałam:
-Dark Rubine!
Mama spojrzała na mnie zła,a źrebak wstał i patrzył na mnie.
~~~~~~~~~~Oczami Dark Rubine
"Wreszcie mam imię.Ciekawe co to za dziewczyna i chłopak koło niej?"
~~~~~~Oczami Anity
Powiedziałam wystawiając ręke z cukrem:
-Jestem Anita,twoja właścicielka i twojego brata.A to mój kolega Tom,podoba ci się twoje imię Drak Rubine?
Dark Rubine zarżała.Mama powiedziała:
-Niech odpoczną,a jutro wrócisz do nich.
-Dobra,dobranoc Astrid i Dark Rubine.
Klacze mi zarżały.Żrebak od razu zasnął,a Astrid po dłużej chwili.Poszłam z Tomem do domu
~~~~~~~~W domu(pokój Toma)
Siedzieliśmy i gadaliśmy,czułam się zdenerwowana.A jak był temat na który nie chcieliśmy gadać to piłam coca colę z szklanki.Po 2 godzinach coca cola nam się skończyła,bo co chwilę jedno z nas piło coca colę z nerwów.Poszłam do łazienki,a Tom został sam w pokoju.
~~~~~~Oczami Toma;
"Czemu nie mogę gadać z tobą normalnie?Ale jak coś głupiego palnę.Kurdę.Jak będą walętynki o ją pocałuje,tak będzie to moja walentynka.O Anita wraca,wracam na ziemię"
~~~~Oczami Anity
Siadłam koło Toma,nie wiem czemu ale czułam się zdenerwowana i dziwnie.Spojrzałam na zegarek,była 20.A jeszcze długo.Gdzieś z 2 godzinny.Siedzieliśmy tak w ciszy aż na moje szczęście do pokoju weszła.... Natka,zapytała zdziwiona:
-Hej wam.Chyba wam przeszkadzam,może powinnam iść?
-Nie,zostań z nami.-powiedziałam
Natka siadła koło mnie,Tom po chwili zapytał:
-Kim jesteś i po co przyszłaś do Anity?
-Jem jej koleżanką,chciałam z nią pogadać,chyba jednak powinnam iść.
-Tom to Natalia,Natalia to Tom.Tom możesz mówić Natalce Natka,Nati.-powiedziałam
-To z kąd znasz Anitę?-zapytała Natka Toma
-Z zawodów,a ty?
-Z stajni.A mogę wiedzieć co tu robisz Tom?
-Przyjechałem na tydzień do Anity.
-Aha.
-Pójdę po coś do picia,chcecie coś?-powiedziałam
-Nie dzięki.-powiedział Tom
-Ja herbatę.
-Z cytryną czy bez?
-Z.
Poszłam robić dwie herbaty z cytryną.
-Dark Rubine!
Mama spojrzała na mnie zła,a źrebak wstał i patrzył na mnie.
~~~~~~~~~~Oczami Dark Rubine
"Wreszcie mam imię.Ciekawe co to za dziewczyna i chłopak koło niej?"
~~~~~~Oczami Anity
Powiedziałam wystawiając ręke z cukrem:
-Jestem Anita,twoja właścicielka i twojego brata.A to mój kolega Tom,podoba ci się twoje imię Drak Rubine?
Dark Rubine zarżała.Mama powiedziała:
-Niech odpoczną,a jutro wrócisz do nich.
-Dobra,dobranoc Astrid i Dark Rubine.
Klacze mi zarżały.Żrebak od razu zasnął,a Astrid po dłużej chwili.Poszłam z Tomem do domu
~~~~~~~~W domu(pokój Toma)
Siedzieliśmy i gadaliśmy,czułam się zdenerwowana.A jak był temat na który nie chcieliśmy gadać to piłam coca colę z szklanki.Po 2 godzinach coca cola nam się skończyła,bo co chwilę jedno z nas piło coca colę z nerwów.Poszłam do łazienki,a Tom został sam w pokoju.
~~~~~~Oczami Toma;
"Czemu nie mogę gadać z tobą normalnie?Ale jak coś głupiego palnę.Kurdę.Jak będą walętynki o ją pocałuje,tak będzie to moja walentynka.O Anita wraca,wracam na ziemię"
~~~~Oczami Anity
Siadłam koło Toma,nie wiem czemu ale czułam się zdenerwowana i dziwnie.Spojrzałam na zegarek,była 20.A jeszcze długo.Gdzieś z 2 godzinny.Siedzieliśmy tak w ciszy aż na moje szczęście do pokoju weszła.... Natka,zapytała zdziwiona:
-Hej wam.Chyba wam przeszkadzam,może powinnam iść?
-Nie,zostań z nami.-powiedziałam
Natka siadła koło mnie,Tom po chwili zapytał:
-Kim jesteś i po co przyszłaś do Anity?
-Jem jej koleżanką,chciałam z nią pogadać,chyba jednak powinnam iść.
-Tom to Natalia,Natalia to Tom.Tom możesz mówić Natalce Natka,Nati.-powiedziałam
-To z kąd znasz Anitę?-zapytała Natka Toma
-Z zawodów,a ty?
-Z stajni.A mogę wiedzieć co tu robisz Tom?
-Przyjechałem na tydzień do Anity.
-Aha.
-Pójdę po coś do picia,chcecie coś?-powiedziałam
-Nie dzięki.-powiedział Tom
-Ja herbatę.
-Z cytryną czy bez?
-Z.
Poszłam robić dwie herbaty z cytryną.
czwartek, 13 lutego 2014
Rozdział 12
Wstałam,spojrzałam na zegarek a tam 8:40!Ubrałam się,zeszłam na dół,tata powiedział:
-Mama pojechała do weterynarza z Astrid.
-Aha.-powiedziałam z nie dowierzaniem
-Znasz powód wyjazdu mamy do weterynarza,prawda córciu?-powiedział tata
-Nie całkiem tato,a po co pojechała?
-Na prawdę nic się przed tobą nie ukryje.Źrebaki się 2 dni temu się urodziły,klacz i ogier.
-Mają imiona?Czemu o tym nie wiem?-zapytałam zła
-Były zbyt słabe i puki się nie wzmocnią muszą zostać u weterynarza.Jeden źrebak dziś wróci.
-Fajnie!Już mam tysiące imion dla klaczki i ogiera.
-Czekaj w stajni,tam miałaś spotkać mamę i nie zapomnij o Tomie.
-Jasne.
Prawie zapomniałam o Tomie.Tata zawiózł mnie na lotnisko z przyczepą do przewozu koni.
~~~~Na lotnisku:
Czekałam na samolot,nie wiem czemu ale czułam nerwy.Chodziłam tu i tam nie myśląc o źrebaku,ale o tym co powiem na początek Tomie Klarkowi.Po 30 minutach samolot wylądował.Tata podszedł do mnie i powiedział:
-Ja odbiorę konia Toma,a ty Toma.
-Jasne.-powiedziałam idąc przed samolot
Zaczęłam szukać Toma i znowu jak wcześniej spotkaliśmy się przez przypadek,wpadłam na niego.Od razu rumieńce mi wyskoczyły,wyskoczył mi uśmiech i wziłam włosy za ucho.Po chwili powiedziałam wyciągając ręke:
-Przepraszam Tom,jestem jakaś ślepa,pomóc ci?
~~~~Oczami Toma
"Jaka ona jest piękna.Szkoda że jestem na tydzień a nie na dłużej.Jak bym chciał ją pocałować,mam nadzieje że uda mi się pocałować Anitę w ten tydzień.Ciekawe czy pamięta nasz prawie pocałunek?Mam nadzieje,że tak,bo ja pamiętam"-pomyślałem leżąc na podłodze
-Nie jesteś ślepa tylko ja.
~~~~~~~~Oczami Anity
Tom się podniósł z podłogi.Wziął bagaże i poszliśmy do samochodu,oczywiście chciałam mu pomóc,ale nie chciał.Tata już czekał na nas,powiedziałam:
-Tato to do stajni?
-Tak,chyba że nie chcesz poznać źrebaka.
-Chce,znaczy chcemy.-powiedziałam
Przez całą drogę rozmawiałam z Tomem,a tata od czasu do czasu mówił,że jesteśmy zakochanymi gołąbkami.
~~~~~W stajni
Wysiedliśmy z samochodu,tata powiedział:
-Ja wezne konia ,a wy lecie do tego źrebaka.
Poszliśmy do źrebaka,a ciekawośc mnie rosadzała.Zobaczyłam mamę,która powiedziała cicho:
-Nie hałasujcie,Astrid jest zmęczona,a mała śpi.
-Dobrze mamo,a dałaś imię?-zapytałam
-Nie to są twoje źrebaki ty im daj imiona,jest to klaczka.Moim zdaniem Śnieżka.
-Nie,może.....chwila tylko pomyśle.
Była biała jak śnieg,to była prawda,ale w środku wydała mis się silna,dzika po prostu inna od innych koni.
-Mama pojechała do weterynarza z Astrid.
-Aha.-powiedziałam z nie dowierzaniem
-Znasz powód wyjazdu mamy do weterynarza,prawda córciu?-powiedział tata
-Nie całkiem tato,a po co pojechała?
-Na prawdę nic się przed tobą nie ukryje.Źrebaki się 2 dni temu się urodziły,klacz i ogier.
-Mają imiona?Czemu o tym nie wiem?-zapytałam zła
-Były zbyt słabe i puki się nie wzmocnią muszą zostać u weterynarza.Jeden źrebak dziś wróci.
-Fajnie!Już mam tysiące imion dla klaczki i ogiera.
-Czekaj w stajni,tam miałaś spotkać mamę i nie zapomnij o Tomie.
-Jasne.
Prawie zapomniałam o Tomie.Tata zawiózł mnie na lotnisko z przyczepą do przewozu koni.
~~~~Na lotnisku:
Czekałam na samolot,nie wiem czemu ale czułam nerwy.Chodziłam tu i tam nie myśląc o źrebaku,ale o tym co powiem na początek Tomie Klarkowi.Po 30 minutach samolot wylądował.Tata podszedł do mnie i powiedział:
-Ja odbiorę konia Toma,a ty Toma.
-Jasne.-powiedziałam idąc przed samolot
Zaczęłam szukać Toma i znowu jak wcześniej spotkaliśmy się przez przypadek,wpadłam na niego.Od razu rumieńce mi wyskoczyły,wyskoczył mi uśmiech i wziłam włosy za ucho.Po chwili powiedziałam wyciągając ręke:
-Przepraszam Tom,jestem jakaś ślepa,pomóc ci?
~~~~Oczami Toma
"Jaka ona jest piękna.Szkoda że jestem na tydzień a nie na dłużej.Jak bym chciał ją pocałować,mam nadzieje że uda mi się pocałować Anitę w ten tydzień.Ciekawe czy pamięta nasz prawie pocałunek?Mam nadzieje,że tak,bo ja pamiętam"-pomyślałem leżąc na podłodze
-Nie jesteś ślepa tylko ja.
~~~~~~~~Oczami Anity
Tom się podniósł z podłogi.Wziął bagaże i poszliśmy do samochodu,oczywiście chciałam mu pomóc,ale nie chciał.Tata już czekał na nas,powiedziałam:
-Tato to do stajni?
-Tak,chyba że nie chcesz poznać źrebaka.
-Chce,znaczy chcemy.-powiedziałam
Przez całą drogę rozmawiałam z Tomem,a tata od czasu do czasu mówił,że jesteśmy zakochanymi gołąbkami.
~~~~~W stajni
Wysiedliśmy z samochodu,tata powiedział:
-Ja wezne konia ,a wy lecie do tego źrebaka.
Poszliśmy do źrebaka,a ciekawośc mnie rosadzała.Zobaczyłam mamę,która powiedziała cicho:
-Nie hałasujcie,Astrid jest zmęczona,a mała śpi.
-Dobrze mamo,a dałaś imię?-zapytałam
-Nie to są twoje źrebaki ty im daj imiona,jest to klaczka.Moim zdaniem Śnieżka.
-Nie,może.....chwila tylko pomyśle.
Była biała jak śnieg,to była prawda,ale w środku wydała mis się silna,dzika po prostu inna od innych koni.
Dark Rubine
Jeden z źrebaków wrócił,a tym źrebakiem jest Dark Rubine!Wyzdrowiała i nabrała sił w 2 dni,a ten drugi(Turyn) jest nadal za słaby aby wrócić.Jak ktoś chce zobaczyć Dark Rubine to niech odwiedzi zakładkę Młode pokolenie.
środa, 12 lutego 2014
Urodziły się!!!!!
Mam wspaniałe wiadomości.Astrid urodziła klaczkę i ogiera!Niestety były zbyt słabe i dlatego zostaną kilka dni u weterynarza,a nasza Anita nie wie jeszcze o źrebakach^^A na dodatek przyjeżdża miłość z zawodów Anity Tom Klark!!!!Jestem hepi tym co się ostatnio działo,może nie tak wszystkim,ale dużą wiekszością.
Rozdział 11
Wstałam,byłam zmęczona,bo poszłam spa dopiero o 4 w nocy.Zeszłam na dół.Miałam nadzieje,że to znowu nie jakiś dziwny sen,jednak spotkała mnie kolejna niespodzianka rano,ale w realu.Patrze a tam stoją rodzice i słysze od mamy(przez przypadek):
-Śmiało przyjeżdżaj Tom na tydzień,Anita będzie zadowolona.
Kiedy rodzice się skapli,że ja to słysze to mama odłożyła telefon,a tata zostawił swoje śniadanie.Zapytałam szokowana:
-Co?!
-Kochanie Tom dzwonił czy mógłby przyjechać na tydzień,myślałam że ucieszysz się z jego przyjazdu.
-Ciesze się,ale no nawet mnie nie pytasz?Jestem szokowana.
-Jutro o 10 przyjedzie.-powiedział tata wracając do śniadania
-Przygotuje mu pokój.-powiedziałam wychodząc z szoku
-Wieczorem mu przygotujesz na razie śniadanie i stajnia.-powiedział tata
-Dobra.-powiedziałam
Zjadłam śniadanie,poleciałam do Astrid.
~~~~~~~~Cały dzień w stajni
Nie mogłam się na niczym skópić,myślałam o Tomie Klarku.
~~~~~~~~~~~Wieczorem
Wróciłam do domu,poleciałam do pokoju ościnego.W 2 godziny wszystko przygotowałam.Rodzice byli zdziwieni moim tempem.Poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku i pomyślałam"Tom Klark przyjedzie do mnie na tydzień,super.Ale czemu czeju mam takie uczucie,a może to miłość?Nie,jesteśmy tylko kumplami.Ta kumplami"Przerwał mi krzyk mamy:
-Anita Emili do ciebie
-Idę.
Zeszłam,chodziłam z Emili i gadałyśmy chyba wiadomo o kim,a jak ktoś nie wie to o Tomie Klarku.
-Śmiało przyjeżdżaj Tom na tydzień,Anita będzie zadowolona.
Kiedy rodzice się skapli,że ja to słysze to mama odłożyła telefon,a tata zostawił swoje śniadanie.Zapytałam szokowana:
-Co?!
-Kochanie Tom dzwonił czy mógłby przyjechać na tydzień,myślałam że ucieszysz się z jego przyjazdu.
-Ciesze się,ale no nawet mnie nie pytasz?Jestem szokowana.
-Jutro o 10 przyjedzie.-powiedział tata wracając do śniadania
-Przygotuje mu pokój.-powiedziałam wychodząc z szoku
-Wieczorem mu przygotujesz na razie śniadanie i stajnia.-powiedział tata
-Dobra.-powiedziałam
Zjadłam śniadanie,poleciałam do Astrid.
~~~~~~~~Cały dzień w stajni
Nie mogłam się na niczym skópić,myślałam o Tomie Klarku.
~~~~~~~~~~~Wieczorem
Wróciłam do domu,poleciałam do pokoju ościnego.W 2 godziny wszystko przygotowałam.Rodzice byli zdziwieni moim tempem.Poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku i pomyślałam"Tom Klark przyjedzie do mnie na tydzień,super.Ale czemu czeju mam takie uczucie,a może to miłość?Nie,jesteśmy tylko kumplami.Ta kumplami"Przerwał mi krzyk mamy:
-Anita Emili do ciebie
-Idę.
Zeszłam,chodziłam z Emili i gadałyśmy chyba wiadomo o kim,a jak ktoś nie wie to o Tomie Klarku.
wtorek, 11 lutego 2014
Rozdział 10
~~~~~~~~W nocy:
Obudziło mnie rżenie,wstałam.Poszłam szybko na dół z latarką,a kiedy byłam już na ostatnim schodku to dom zniknął,a stała się łąka z przeszkodami!Poszłam dalej,po chwili zobaczyłam Astrid na wzgórzu,krzyknęłam:
-Astrid!Chodź tu!
Astrid zaczęła biedź,ale kiedy była przede mną,nie staneła ale przeleciała przeze mnie.Byłam mocno zdziwiona,nagle cisze przerwały krzyki i rżenie.Chciałam jej pomóc,ale jak tylko ją dotykałam przenikałam przez nią.Nagle z tego koszmaru wyrwał mnie telefon,zeszłam go odebrać,a tu mama już odebrała,zaczęłam podsłuchiwać:
-Za ile da pan radę przyjechać?
-A co się stało?
-Nie wiem,Astrid zachowuje się dziwnie,to za ile pan mógłby przyjechać?
-Za 2 godziny.
-Dobrze,będę czekać pod stajnią.
Mama rozłączyła się.Poszlam pod schody i czekałam aż mama wyjdzie.Poleciałam do pokoju i ubrałam się w kilka minut.Poszłam do drzwi,chciałam je otworzyć,ale je zamknęła.Zostało mi wyjście przez okno kuchene.Więłam stołem i weszłam na okno,spojrzałam czy nie ma czegoś ostrego pod oknem,ale nie było,więc skoczyłam.Poleciałam w kierunku stajni.
~~~~~W stajni:
Stanęłam przed stajnią i dyszałam jak jakiś piesek.Weszłam chodź jeszcze nie złapałam oddechu.Usłyszałam ta jakby jakiś szum lub wybuch.Poszłam w to miejsce,bo już nie mogłam biegać.Nagle zobaczyłam cień,przylepiłam się do boksu i ostrożnie do niego weszłam,a tu idzie Oli!Co on tu robi?Potem coś pękło i zarżało.Było to dziwne,dobra Oli poszedł.Wyszłam z boksu i udałam się w kierunku rżenia,a tam co robi Oli to jego sprawa.
~~~~Ńa miejscu rżenia:
Chwila to jest boks Astrid.Weterynasz powiedział:
-Są słabe,musze je wziąść na pewien czas.
-Dobrze,ale jak będą lepsze proszę dzwonić.
-A córka wie?
-Nie,ale jej powiem w właściwym momecie.
-Dobrze.Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Weterynasz poszedł z czymś lub kimś,nie widziałam co ,bo mama zasłoniła.Wyszła z stajni,nie zamknęła jej bo Oli jeszcze siedział.Ciekawe co wyprawia.Ja musiałam sprintem biec do domu.Na szczęście udało mi się dobiec przed mamą,wejść oknem kuchenym,ubrać piżamę i położyć się w łóżku.
Obudziło mnie rżenie,wstałam.Poszłam szybko na dół z latarką,a kiedy byłam już na ostatnim schodku to dom zniknął,a stała się łąka z przeszkodami!Poszłam dalej,po chwili zobaczyłam Astrid na wzgórzu,krzyknęłam:
-Astrid!Chodź tu!
Astrid zaczęła biedź,ale kiedy była przede mną,nie staneła ale przeleciała przeze mnie.Byłam mocno zdziwiona,nagle cisze przerwały krzyki i rżenie.Chciałam jej pomóc,ale jak tylko ją dotykałam przenikałam przez nią.Nagle z tego koszmaru wyrwał mnie telefon,zeszłam go odebrać,a tu mama już odebrała,zaczęłam podsłuchiwać:
-Za ile da pan radę przyjechać?
-A co się stało?
-Nie wiem,Astrid zachowuje się dziwnie,to za ile pan mógłby przyjechać?
-Za 2 godziny.
-Dobrze,będę czekać pod stajnią.
Mama rozłączyła się.Poszlam pod schody i czekałam aż mama wyjdzie.Poleciałam do pokoju i ubrałam się w kilka minut.Poszłam do drzwi,chciałam je otworzyć,ale je zamknęła.Zostało mi wyjście przez okno kuchene.Więłam stołem i weszłam na okno,spojrzałam czy nie ma czegoś ostrego pod oknem,ale nie było,więc skoczyłam.Poleciałam w kierunku stajni.
~~~~~W stajni:
Stanęłam przed stajnią i dyszałam jak jakiś piesek.Weszłam chodź jeszcze nie złapałam oddechu.Usłyszałam ta jakby jakiś szum lub wybuch.Poszłam w to miejsce,bo już nie mogłam biegać.Nagle zobaczyłam cień,przylepiłam się do boksu i ostrożnie do niego weszłam,a tu idzie Oli!Co on tu robi?Potem coś pękło i zarżało.Było to dziwne,dobra Oli poszedł.Wyszłam z boksu i udałam się w kierunku rżenia,a tam co robi Oli to jego sprawa.
~~~~Ńa miejscu rżenia:
Chwila to jest boks Astrid.Weterynasz powiedział:
-Są słabe,musze je wziąść na pewien czas.
-Dobrze,ale jak będą lepsze proszę dzwonić.
-A córka wie?
-Nie,ale jej powiem w właściwym momecie.
-Dobrze.Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Weterynasz poszedł z czymś lub kimś,nie widziałam co ,bo mama zasłoniła.Wyszła z stajni,nie zamknęła jej bo Oli jeszcze siedział.Ciekawe co wyprawia.Ja musiałam sprintem biec do domu.Na szczęście udało mi się dobiec przed mamą,wejść oknem kuchenym,ubrać piżamę i położyć się w łóżku.
poniedziałek, 10 lutego 2014
źrebaki
Myślę nad źrebakami,ale też chciałaby poznać wasze zdanie na to jak mają wyglądać.Jak ktoś chce to może w komentarzu to wypełnić i na pewno weznę pod uwage wszystkie komentarze pod tym postem.A tu formulrzyk :
Imię : Płeć : Wiek : Rodziców:mama Astrid i tata tu sami wybieracie imię Rasa : specjalizacja : właściciel :
Imię : Płeć : Wiek : Rodziców:mama Astrid i tata tu sami wybieracie imię Rasa : specjalizacja : właściciel :
Rozdział 9
~~~~Rano:
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi,powoli otwarłam oczy i spojrzałam w okno.Nie chciałam otwierać,bałam się że usłyszę o śmierci Astrid.Ubrałam się po cichu(jak przestał ktoś pukać) i usiadłam na parapecie okna.Patrzyłam się na świat za oknem,a jak patrzyłam widziałam też mnie i Astrid,każdą naszą wspólną chwilę.
~~~~~Po 3 godnach na oknie
Ktoś zapukał,nie miałam ochoty rozmawiać z nikim.Po chwili powiedział,nie przerywając pukania:
-Kochanie!Kochanie!Musimy porozmawiać!Wyjdź pokoju!
-Chce być sama!
-Anita wychodź,nie pomożesz Astrid siedząc w zamknięciu.
Podeszłam do drzwi,przekręciłam kluczyk i przyuliłam mamę,która powiedziła:
-Nie martw się o Astrid. Jest silną klaczą i na pewno tęski za tobą.Powinnaś być z nią,a nie w pokoju.
-Wiem mamo,ale jak usłyszałam od was to,to uciekłam do pokoju z myśli o tym,że Astrid może zginąć.
-Walczyła dla ciebie i źrebaków z śmiercią.
-Przeżyje?-zapytałam z wielką nadzieją
-Nie wiem,ale łatwo się nie da.
-To pójdę do niej.
-Leć Anita.
Poleciałam do Astrid.
~~~~~~~~W stajni:
Weszłam do boksu Astrid z kostkami cukru i kilkoma marchwiami.Astrid spała,położyłam jej marchewki i cukier w żłobie.Uśmiechnęłam się,ale i tak co godzinę przychodziłam sprawdzić czy wszystko dobrze u Astrid.
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi,powoli otwarłam oczy i spojrzałam w okno.Nie chciałam otwierać,bałam się że usłyszę o śmierci Astrid.Ubrałam się po cichu(jak przestał ktoś pukać) i usiadłam na parapecie okna.Patrzyłam się na świat za oknem,a jak patrzyłam widziałam też mnie i Astrid,każdą naszą wspólną chwilę.
~~~~~Po 3 godnach na oknie
Ktoś zapukał,nie miałam ochoty rozmawiać z nikim.Po chwili powiedział,nie przerywając pukania:
-Kochanie!Kochanie!Musimy porozmawiać!Wyjdź pokoju!
-Chce być sama!
-Anita wychodź,nie pomożesz Astrid siedząc w zamknięciu.
Podeszłam do drzwi,przekręciłam kluczyk i przyuliłam mamę,która powiedziła:
-Nie martw się o Astrid. Jest silną klaczą i na pewno tęski za tobą.Powinnaś być z nią,a nie w pokoju.
-Wiem mamo,ale jak usłyszałam od was to,to uciekłam do pokoju z myśli o tym,że Astrid może zginąć.
-Walczyła dla ciebie i źrebaków z śmiercią.
-Przeżyje?-zapytałam z wielką nadzieją
-Nie wiem,ale łatwo się nie da.
-To pójdę do niej.
-Leć Anita.
Poleciałam do Astrid.
~~~~~~~~W stajni:
Weszłam do boksu Astrid z kostkami cukru i kilkoma marchwiami.Astrid spała,położyłam jej marchewki i cukier w żłobie.Uśmiechnęłam się,ale i tak co godzinę przychodziłam sprawdzić czy wszystko dobrze u Astrid.
Wyświetlenia
Mam już ponad 200 wyświetlen,a tak dokładnie to 217.Dziękuje wam za te wyświetlenia,a jak będzie 300 to napisze.
niedziela, 9 lutego 2014
Rozdział 8
~~~~~~~~Rano:
Wstałam,spojrzałam na zegarek,a tam 4:30!Było to dość wcześnie.Zeszłam na dół,a tam nagle widzę Toma Klarka!Powoli poszłam do niego,a kiedy byłam już w kuchni zapytałam zdziwiona:
-Co robisz w mojej kuchni Tom?
Uśmiechnął się,odwzajemniłam ten uśmiech uśmiechem i rumieńcem.Czułam się jak wtedy tylko że to była moja kuchnia.Usiedliśmy do stołu i spojrzałam w jego piękne piwne oczy.Dalej to już działo się samo,zbiżyliśmy się do siebie,co raz bliżej i prawie miałam go pocałować,kiedy mi przerywa budzik.Wstałam i wyłączyłam go,pomyślałam smutno"Szkoda,że to był tylko sen.Chwila czy ja kocham Tomka Klarka?Nie,przecież jesteśmy kumplami,tylko kumplami.".Wstałam,ubrałam się i udałam się na śniadanie,a tam widzę,nie to nie on.Stałam jak słup soli,tata zapytał zdziwiony:
-Anita dobrze się czujesz?Dzwonić do lekarza?
-Yyyyyyyyy.-byłam zbyt szokowana,żeby odpowiedzieć
Nagle znowu obudziłam się,to było dziwne.Uszczypałam siebie mocno,bolało,więc nie spałam.Teraz ubrałam się i powoli zeszłam na dół.Jak bylam na ostatnim schodku spojrałam czy nie ma nikogo więcej niż moi rodzice w kuchni,i nie było nikogo więcej.Weszłam do kuchni,powiedziałam:
-Cześć mamo i tato.
-Usiądź skarbie i zjedz śniadanie.-powiedziała mama
-Dobra,o co chodzi?-apytałam podejrzliwie
Zawsze jak rodzice mieli mi coś powiedzieć to było śniadanko,prezenty czy coś inego,żeby mi przysłodzić.Tata powiedział:
-Astrid w nocy ...
-Co w nocy?!Czy ona żyje?!-zapytałam przestraszona
-Ona dostała jakie gość ataku i prawie zginęła.-powiedział smutno tata
-Ale żyje?-zaptałam
Zapadła cisza.Uciekłam do pokoju i zamknęłam się.Pewnie Astrid żyje,ale może zginąć,a ja tego nie przeżyje.Oglądałam moje i Astrid zdięcja.
Wstałam,spojrzałam na zegarek,a tam 4:30!Było to dość wcześnie.Zeszłam na dół,a tam nagle widzę Toma Klarka!Powoli poszłam do niego,a kiedy byłam już w kuchni zapytałam zdziwiona:
-Co robisz w mojej kuchni Tom?
Uśmiechnął się,odwzajemniłam ten uśmiech uśmiechem i rumieńcem.Czułam się jak wtedy tylko że to była moja kuchnia.Usiedliśmy do stołu i spojrzałam w jego piękne piwne oczy.Dalej to już działo się samo,zbiżyliśmy się do siebie,co raz bliżej i prawie miałam go pocałować,kiedy mi przerywa budzik.Wstałam i wyłączyłam go,pomyślałam smutno"Szkoda,że to był tylko sen.Chwila czy ja kocham Tomka Klarka?Nie,przecież jesteśmy kumplami,tylko kumplami.".Wstałam,ubrałam się i udałam się na śniadanie,a tam widzę,nie to nie on.Stałam jak słup soli,tata zapytał zdziwiony:
-Anita dobrze się czujesz?Dzwonić do lekarza?
-Yyyyyyyyy.-byłam zbyt szokowana,żeby odpowiedzieć
Nagle znowu obudziłam się,to było dziwne.Uszczypałam siebie mocno,bolało,więc nie spałam.Teraz ubrałam się i powoli zeszłam na dół.Jak bylam na ostatnim schodku spojrałam czy nie ma nikogo więcej niż moi rodzice w kuchni,i nie było nikogo więcej.Weszłam do kuchni,powiedziałam:
-Cześć mamo i tato.
-Usiądź skarbie i zjedz śniadanie.-powiedziała mama
-Dobra,o co chodzi?-apytałam podejrzliwie
Zawsze jak rodzice mieli mi coś powiedzieć to było śniadanko,prezenty czy coś inego,żeby mi przysłodzić.Tata powiedział:
-Astrid w nocy ...
-Co w nocy?!Czy ona żyje?!-zapytałam przestraszona
-Ona dostała jakie gość ataku i prawie zginęła.-powiedział smutno tata
-Ale żyje?-zaptałam
Zapadła cisza.Uciekłam do pokoju i zamknęłam się.Pewnie Astrid żyje,ale może zginąć,a ja tego nie przeżyje.Oglądałam moje i Astrid zdięcja.
Uwaga !!!!
Nie wiem czy opisywać dokładnie jeszcze raz zawodów w Niemczech na które pojechali Anita i Oli,ale tylko chwile kiedy jest no raczej zakochuje się w Tomie Klarku.To jeśli chcecie poznać miłosną przygodę Anity Tomem Klarkiem to w komentarzach wpiszcie TAK,a jeśli nie to wpiszcie NIE.Jak ktoś nie ma konta w gogle czy gdzieś indziej to niech wybierze anonimowy.Proszę napiszcie czy chcecie czy nie,bo nie wiem czy pisać.
Rozdział 7
Ten pomysł na posta dała mi moja koleżanka N.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mineło trochę czasu od naszych zawodów,imprezy i pierwszego pocałunku Krzysztofa i Emili.A moja biedna Astrid dalej miała to głupie zakażenie.Disiaj weterynarz przyjeżdża i do wiemy się co będzie z Astrid i najbardziej cieszyłm się z walentynek,była za trzy dni ^^Miałam już gotowe kartki walentynkowe dla najbliższych.
~~~~~~W stajni:
Weterynarz już przyjechał,nerwowo czekaliśmy na jego opinię.Po godzinie powiedział zdejmując rękawiczki:
-Mam same dobre wiadomości
-A jakie?-zapytałam z ciekawości
-Już nie ma zakażenia i za dwa tygodnie może już ćwiczyć,ale ostrożnie z jej nogą.A druga to że wkrótce powiększy się rodzina Astrid.
-Czyli jest w ciąży?-zapytała mama
-Tak,za miesiąc oźrebi się, jakby coś się działo to proszę dzwonić.
-Dobrze,mogę iść do Astrid?-zapytałam
-Tak.
Weterynarz pojechał,wszyscy wrócili do normalnego życia,a ja siedziałam przy Astrid,powiedziałam tuląc ją:
-Nawet nie wiesz jak się ciesze.Jak się czijesz moja droga?
Astrid zarżała tajakby mi mówiła"Dobrze Anita.Nie martw się o mnie."Przytuliłam ją mocno.Musiałam już wracać do "normalnego" życia.
~~~~~~Wieczorem:
Miałam już zamykać stajnie,ale dziwne szumy doszły do mnie.Weszłam powoli do stajni,bałam się,ale musiałam wejść.Zobaczyłam widły przy wejściu,pewnie ktoś nie schował,wzięłam i poszłam powoli w tamtym kierunku.A na miejscu widzę Oli'ego!Byłam na niego zła,zapytałam go zła:
-Co tu robisz Oli?Przestraszyłeś mnie,prawie dostałam zawału!
-Nie denerwuj się,ja tylko...no.......yyyyy.Czemu masz widły?
-Mam na ciebie ,wiesz!Co tu robisz!?
-Czemu na mnie?
-Oli nie zmieniaj tematu!
-Nie denerwuj się,to szkodzi piękności czy czemuś tam.
-Oli!!!!!
-Masz marszczkę na czole.
-Zginiesz!!!!!!!
Zaczęłam go gonić widłami,a ten zwiewał.Po godzinie głupiego latania z widłami przewruciłam się na glebe,a Oli się śmiał jak osioł lub hiena.Wstałam,odłożyłam widły,a wziełam wiadro z zimną wodą,teraz zobaczy.Podeszłam do niego howając wiadro,a ten kretyn nawet nie myślał o ucieczce i oblałam go.Konie które to widziały zaczęły rżeć ze śmiechu,Oli stał się czerwony,a ja na drabine ,a potem do słomy na górze,a drabine rzuciłam.Oli skakał jak piłka.Ja wyszłam z tyłu(znowu tylko ja onim wiedziałam) i zamknęłam stajnię.Od razu zwialam do domu,bo pewnie Oli ma za pasówkę.Poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mineło trochę czasu od naszych zawodów,imprezy i pierwszego pocałunku Krzysztofa i Emili.A moja biedna Astrid dalej miała to głupie zakażenie.Disiaj weterynarz przyjeżdża i do wiemy się co będzie z Astrid i najbardziej cieszyłm się z walentynek,była za trzy dni ^^Miałam już gotowe kartki walentynkowe dla najbliższych.
~~~~~~W stajni:
Weterynarz już przyjechał,nerwowo czekaliśmy na jego opinię.Po godzinie powiedział zdejmując rękawiczki:
-Mam same dobre wiadomości
-A jakie?-zapytałam z ciekawości
-Już nie ma zakażenia i za dwa tygodnie może już ćwiczyć,ale ostrożnie z jej nogą.A druga to że wkrótce powiększy się rodzina Astrid.
-Czyli jest w ciąży?-zapytała mama
-Tak,za miesiąc oźrebi się, jakby coś się działo to proszę dzwonić.
-Dobrze,mogę iść do Astrid?-zapytałam
-Tak.
Weterynarz pojechał,wszyscy wrócili do normalnego życia,a ja siedziałam przy Astrid,powiedziałam tuląc ją:
-Nawet nie wiesz jak się ciesze.Jak się czijesz moja droga?
Astrid zarżała tajakby mi mówiła"Dobrze Anita.Nie martw się o mnie."Przytuliłam ją mocno.Musiałam już wracać do "normalnego" życia.
~~~~~~Wieczorem:
Miałam już zamykać stajnie,ale dziwne szumy doszły do mnie.Weszłam powoli do stajni,bałam się,ale musiałam wejść.Zobaczyłam widły przy wejściu,pewnie ktoś nie schował,wzięłam i poszłam powoli w tamtym kierunku.A na miejscu widzę Oli'ego!Byłam na niego zła,zapytałam go zła:
-Co tu robisz Oli?Przestraszyłeś mnie,prawie dostałam zawału!
-Nie denerwuj się,ja tylko...no.......yyyyy.Czemu masz widły?
-Mam na ciebie ,wiesz!Co tu robisz!?
-Czemu na mnie?
-Oli nie zmieniaj tematu!
-Nie denerwuj się,to szkodzi piękności czy czemuś tam.
-Oli!!!!!
-Masz marszczkę na czole.
-Zginiesz!!!!!!!
Zaczęłam go gonić widłami,a ten zwiewał.Po godzinie głupiego latania z widłami przewruciłam się na glebe,a Oli się śmiał jak osioł lub hiena.Wstałam,odłożyłam widły,a wziełam wiadro z zimną wodą,teraz zobaczy.Podeszłam do niego howając wiadro,a ten kretyn nawet nie myślał o ucieczce i oblałam go.Konie które to widziały zaczęły rżeć ze śmiechu,Oli stał się czerwony,a ja na drabine ,a potem do słomy na górze,a drabine rzuciłam.Oli skakał jak piłka.Ja wyszłam z tyłu(znowu tylko ja onim wiedziałam) i zamknęłam stajnię.Od razu zwialam do domu,bo pewnie Oli ma za pasówkę.Poszłam spać.
Od Natali-Impreza cz.2
Impreza zeczela sie rozkrecac,a DJ puscil muzyke.Wszyscy zaczeli tanczyc w parach lub samych.Po godzinie DJ puscil wolna muzyke,wszyscy dobrali sie w parach,oprocz Ilony,ktorej nikt nie zaprosil do tanca;
-Krzysztof i Emili
-Oliwer i Natka
-Tobi i Zosia
-Diego i Anita
-Fredi i Asia
-Tom i Katrina
Pod koniec Krzysztof i Emili spojrzeli sobie w woczy i pocalowali sie. Pocalunek byl dlugi i slodki.. Emili zawstydzila sie i pobiegla do lazienki a ja za nia
~~~~~~ W LAZIENCE ~~~~~~~~~
Zobaczylam Emili placzaca,podeszlam do niej i zapytalam
-Dlaczego placzesz
-Zawstydzilam sie pocaunku
-Nie masz sie czego wstydzic,ja terz sie calowalam tak samo jak ty bylam w szoku.Pomoge ci.
Pogadalysmy sobie jeszcze troche i poszlysmy do reszty.
Emili podeszla do krzysztofa i zapytala
-czy ty cos do mnie czujesz
Krzysztof porapal sie po glowie i odpowiedzial
-Tak podkochiwalem sie w tobie ale ty nie zwracalas na mnie uwagi.
Potem skonczyla sie impreza Krzysztof byl z Emili w zwiazku.
wszyscy poszli do domu i zasneli w lozkach.
KONIEC
-Krzysztof i Emili
-Oliwer i Natka
-Tobi i Zosia
-Diego i Anita
-Fredi i Asia
-Tom i Katrina
Pod koniec Krzysztof i Emili spojrzeli sobie w woczy i pocalowali sie. Pocalunek byl dlugi i slodki.. Emili zawstydzila sie i pobiegla do lazienki a ja za nia
~~~~~~ W LAZIENCE ~~~~~~~~~
Zobaczylam Emili placzaca,podeszlam do niej i zapytalam
-Dlaczego placzesz
-Zawstydzilam sie pocaunku
-Nie masz sie czego wstydzic,ja terz sie calowalam tak samo jak ty bylam w szoku.Pomoge ci.
Pogadalysmy sobie jeszcze troche i poszlysmy do reszty.
Emili podeszla do krzysztofa i zapytala
-czy ty cos do mnie czujesz
Krzysztof porapal sie po glowie i odpowiedzial
-Tak podkochiwalem sie w tobie ale ty nie zwracalas na mnie uwagi.
Potem skonczyla sie impreza Krzysztof byl z Emili w zwiazku.
wszyscy poszli do domu i zasneli w lozkach.
KONIEC
Od Natali-Impreza cz.1
Wpadłam na pomysł by zrobić imprezę w domu z okazji zajęcia drugiego miejsca w zawodach .Zaprosiłam moich znajomych ; Anitę, Krzysztof,Emili,Oliwera,Tobiego,Diego,Asię,Zosię,Ilonę,Toma Klarka,Katrinę,Frediego Akatiego.
~~~~Impreza:
Impreza zaczeła się rozkręcać,ludzie zaczęli się schodzić.
(sukienka Anity)
(sukienka Emili)
(sukienka Nati)
(sukienka Katriny)
(różowa sukienka Zosi)
(sukienka Asi)
(sukienka Ilony)
CHŁOPCY Garnitury
(Tobi)
(Krysztof)
(Fredi Akati)
(Oliwer)
(Diego)
(Tom)
~~~~Impreza:
Impreza zaczeła się rozkręcać,ludzie zaczęli się schodzić.
(sukienka Anity)
(sukienka Emili)
(sukienka Nati)
(sukienka Katriny)
(różowa sukienka Zosi)
(sukienka Asi)
(sukienka Ilony)
CHŁOPCY Garnitury
(Tobi)
(Krysztof)
(Fredi Akati)
(Oliwer)
(Diego)
(Tom)
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział 6
Teraz akcja będzie rozgrywać się w Niemczech,a tam zawody.Może Anitę spotka przygoda miłosna?Oli się zmieni?A stajnia zajmie 1-wsze miejsce?To wszystko w przyszłych rozdziałach.Przepraszam ,że takie krótkie,ale śpiesze się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wylądowaliśmy w Niemczech,ciekawe co będzie się działo i co jest grane u Astrid i cioci?Oli wyszedł,nie wyglądał na podekscynowanego,lecz znudzonego.Poszliśmy do pokojów,jutro pietwszy dzień zawodów.
~~~~~~~~~~~~~~Oczami Oli'ego
"Nuda,byłem w Niemczech 2 razy.Chociaż jest Anita i nie będzie tak nudno.Ciekawe czemu nie ma Astrid?Ciekawe jaki mam pokój,jak będzie zielony,różowy czy najgorsze żółc i niebieski to zabiję właściciela."
Poszłem do pokoju,a tam na ich szczęście był szary.
~~~~~~~~~~Jutro(pierwszy dzień zawodów z trzech etapów):
Były to skoki przez przeszkody,kłus i galop.Nie dałam rady tylko przy kłusie,bo Haczimi był w tym słaby.A nasz Oli dał radę przy wszystkim.A drugi i trzeci etap Oli dał na szęść,a ja na no trochę mi wstyd mówić ale na cztery bo Himacz no jest za słaby na te zawody.
Koniec był taki,że zajeliśmy drugie miejsce.Ja zakochałam się w Tomie Klarku i prawie go pocałowałam,ale Oli mi przerwał.Astrid nadal jest nie jestem pewna,ale może mieć źrebaczki!Jestem hepi :)A Oli chyba też się zakochał w kimś.A Nati zrobi coś na cześć 2-go miejsca,nie wiem co,ale na pewno będzie super.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wylądowaliśmy w Niemczech,ciekawe co będzie się działo i co jest grane u Astrid i cioci?Oli wyszedł,nie wyglądał na podekscynowanego,lecz znudzonego.Poszliśmy do pokojów,jutro pietwszy dzień zawodów.
~~~~~~~~~~~~~~Oczami Oli'ego
"Nuda,byłem w Niemczech 2 razy.Chociaż jest Anita i nie będzie tak nudno.Ciekawe czemu nie ma Astrid?Ciekawe jaki mam pokój,jak będzie zielony,różowy czy najgorsze żółc i niebieski to zabiję właściciela."
Poszłem do pokoju,a tam na ich szczęście był szary.
~~~~~~~~~~Jutro(pierwszy dzień zawodów z trzech etapów):
Były to skoki przez przeszkody,kłus i galop.Nie dałam rady tylko przy kłusie,bo Haczimi był w tym słaby.A nasz Oli dał radę przy wszystkim.A drugi i trzeci etap Oli dał na szęść,a ja na no trochę mi wstyd mówić ale na cztery bo Himacz no jest za słaby na te zawody.
Koniec był taki,że zajeliśmy drugie miejsce.Ja zakochałam się w Tomie Klarku i prawie go pocałowałam,ale Oli mi przerwał.Astrid nadal jest nie jestem pewna,ale może mieć źrebaczki!Jestem hepi :)A Oli chyba też się zakochał w kimś.A Nati zrobi coś na cześć 2-go miejsca,nie wiem co,ale na pewno będzie super.
Rozdział 5
Miałam już nie wklejać dzisiaj więcej rozdziałów,ale za to że tyle mam odwiedzin wkleje dziś najwięcej jak mogę i dlatego że też mam jutro koleżankę i nie mogła bym wkleić i pomaże mi wkleić posta pewnego.Łiiiiiiii!Miłego czytania!:3 Właśnie słucham Gosia Andrzejewicz - Wojowniczka + Tekst ,spodobała mi się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sadził mnie do auta.Odczepił przyczepe i ruszyliśmy.Szczęściem musieli robić przystanki bo gume łapali :)
~~~~~~Po dwóch godzinach(jutro zawody):
Nagle zobaczyłam Astrid,która leżała na środku drogi!Nie myśląc złapałam kierownicę i zjechaliśmy do rowy.Byli szokowani,więc dałam radę wydostać się z samochodu od razu pobiegłam do Astrid.Była poważnie rana w nadgarstek,ale powiedziałam:
-Astrid wiem,że musi ktoś ci zbadać nadgarstek,ale musimy stąd iść.
-Gdzie idziesz dziecko?-zapytał mnie idący do mnie tata Amandy
-Astrid wiem,że dasz radę,proszę.
Astrid z trudem wstała,poszłyśmy w las,a tam ukryłyśmy się w okopach(znowu moja robota).Po pogzinie poszłyśmy do domu cioci,a tam nie dostałam kary :)Astrid wyzdrowieje za okoła miesiąc(zakażenie,ale da się wyleczyć),a tata Amandy uszedł sucho,a nasz Prometeusz nie boi się ludzi i trafi do prawdziwej rodzinny,a tak dokładniej do rodzinny wielodzietnej.Wróciliśmy do domu,a rano do samolotu(oczywiście też Oli) i na zawody,ale ja bez Astrid tylko z Hamiczem :(
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sadził mnie do auta.Odczepił przyczepe i ruszyliśmy.Szczęściem musieli robić przystanki bo gume łapali :)
~~~~~~Po dwóch godzinach(jutro zawody):
Nagle zobaczyłam Astrid,która leżała na środku drogi!Nie myśląc złapałam kierownicę i zjechaliśmy do rowy.Byli szokowani,więc dałam radę wydostać się z samochodu od razu pobiegłam do Astrid.Była poważnie rana w nadgarstek,ale powiedziałam:
-Astrid wiem,że musi ktoś ci zbadać nadgarstek,ale musimy stąd iść.
-Gdzie idziesz dziecko?-zapytał mnie idący do mnie tata Amandy
-Astrid wiem,że dasz radę,proszę.
Astrid z trudem wstała,poszłyśmy w las,a tam ukryłyśmy się w okopach(znowu moja robota).Po pogzinie poszłyśmy do domu cioci,a tam nie dostałam kary :)Astrid wyzdrowieje za okoła miesiąc(zakażenie,ale da się wyleczyć),a tata Amandy uszedł sucho,a nasz Prometeusz nie boi się ludzi i trafi do prawdziwej rodzinny,a tak dokładniej do rodzinny wielodzietnej.Wróciliśmy do domu,a rano do samolotu(oczywiście też Oli) i na zawody,ale ja bez Astrid tylko z Hamiczem :(
Od Diega(wyjątek)
Chejcia!Dawno temu mialam dodać to ale nie miałam weny do tego i ochoty za bardzo,ale dziś to napisałam.Pojawi się tylko na ten post Diego,który w rzeczywistości to chłopak z mojej klasy który robił coś mojej koleżance i odpłaci na tym poście.Przypominam to wyjątek,więc raczej się to nie powtórzy.Miłego czytania i proszę dajcie komentarza pod postem wyświetlenia inaczej chyba nie napisze 5 rozdziału.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałem iść do szkoły jeździeckiej i poszłem.Tam dostałem konia na początek.Czekam godzinę z innymi na kogoś.Ktoś mówi:
-Za chwile przyjdzie wasza instruktorka.
Wyszła,a po 5 minutach przyszła jakaś dziewczyna z jakąś klaczą,nawet ładną.Powiedziała wsiadając na konia:
-Witajcie wszyscy,dzisiaj zaczynacie swoją przygodę z końmi.Jestem Anita córka właścicieli i wasza instruktorka,a to Astrid moja arabska klacz.dzisiaj nauczycie się poprawnie siedzieć na koniu w siodle,wsiadać i kierować konia.Jak pójdzie dobrze to jeszcze dzisiaj zrobimy step.Rubcie to co ja.
Anita zeszła z konia,a potem powoli wytłumaczyła nam krok po kroku wejście na konia.Ja wsiadłem szybko i no nie dobrze,bo od razu spadłem.Anita przyszła i pomogła mi.Ładna jest.Do końca zajeć zrobiliśmy wszystko oprócz stepu.Ja nie chodzę na te zajęcia od dziś,ale będę do stajni i będę bliżej Anity.
~~~~~~~W domu(następny dzień)
Jak zwykle chodziłem po polach szukając czegoś.Zobaczyłem stado koni,był tam ładny ogier.Jak go oswoję to Anita na pewno będzie chciała mnie.Poszłem go łapać,ale skonczyłem w gipsie(tylko ręce).Teraz na pewno nie poderwę Anitę.To pech.Zabję tego konia,ja chce do Anity.Przez cały czas byłem zły,ale tak mamę na mówiłem na tą stajnię,ale zanim tam się pojawię to upłynie woda.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałem iść do szkoły jeździeckiej i poszłem.Tam dostałem konia na początek.Czekam godzinę z innymi na kogoś.Ktoś mówi:
-Za chwile przyjdzie wasza instruktorka.
Wyszła,a po 5 minutach przyszła jakaś dziewczyna z jakąś klaczą,nawet ładną.Powiedziała wsiadając na konia:
-Witajcie wszyscy,dzisiaj zaczynacie swoją przygodę z końmi.Jestem Anita córka właścicieli i wasza instruktorka,a to Astrid moja arabska klacz.dzisiaj nauczycie się poprawnie siedzieć na koniu w siodle,wsiadać i kierować konia.Jak pójdzie dobrze to jeszcze dzisiaj zrobimy step.Rubcie to co ja.
Anita zeszła z konia,a potem powoli wytłumaczyła nam krok po kroku wejście na konia.Ja wsiadłem szybko i no nie dobrze,bo od razu spadłem.Anita przyszła i pomogła mi.Ładna jest.Do końca zajeć zrobiliśmy wszystko oprócz stepu.Ja nie chodzę na te zajęcia od dziś,ale będę do stajni i będę bliżej Anity.
~~~~~~~W domu(następny dzień)
Jak zwykle chodziłem po polach szukając czegoś.Zobaczyłem stado koni,był tam ładny ogier.Jak go oswoję to Anita na pewno będzie chciała mnie.Poszłem go łapać,ale skonczyłem w gipsie(tylko ręce).Teraz na pewno nie poderwę Anitę.To pech.Zabję tego konia,ja chce do Anity.Przez cały czas byłem zły,ale tak mamę na mówiłem na tą stajnię,ale zanim tam się pojawię to upłynie woda.
poniedziałek, 3 lutego 2014
Wyświetlenia ^^
Witajcie czytelnicy loga.Dziękuje wam bardzo za wyświetlenia na moim blogu.Dzięki wam na razie jest 100 wyświetleń,ale mam nadzieję,że będzie co raz więcej wyświetleń.Za te 100 wyswietleń dam wam możliwość wyboru dalszego losu Anity po zlapaniu jej przez ojca Amandy i jego pomagiera.Czy Anicie uda się wymknąć Ojcowi Amandy i jego podwladnego albojednak ja dowoża do domu ciotki i spotyka ją surowa kara?W waszych rękach jest los Anity.Ciekawa jestem jaki los Anicie wybierzecie.Jeszcze raz dziękuje za 100 wyświetleń.
Rozdział 4
Jakby co to Anita przez 5 dni,zostało 4 dni do zawodów i będzie przez ten czas u ciotki ćwiczyła.A przynajmniej miała taki zamiar,ale jej plany zmieni pewien koń.....
~~~~Rano(4 dni):
Wstałam dość późno.Zeszłam na dół(oczywiście przebrana).Mama,tata i ciocia już jedli śniadanie.Dołączyłam się do nich.Po śniadaniu poszłam do Iskry i Prometeusza.Wsiadłam na Iskrę i ruszyłam w teren,po 3 godzinach wróciłam.Kiedy zobaczyłam przyczepe do przewozu koni,siadłam z Iskry i pobiegłam do Prometeusza,był więc po co jest tu przyczepa?teraz ruszyłam do domu.Weszłam a tam ciocia podpisuje papiery z jakimś facetem,zapytałam:
-Dzień dobry,o co chodzi ciociu?Po co jest tu przyczepa?
-Dzień dobry.-odpowiedział mi facet
-Prometeusz znalazł dom Anita.
-Aha.-odpowiedziałam nie ufnie co do faceta
Wyszłam,obejrzałam dokładniej przyczepę.Wydała mi się znana.Nagle wyszedł facet z ciotką,muszę zbadać tego faceta.Pobiegłam do cioci i pożegnałam ją,powiedziałam że będę aż do nocy łazić po łąkach i polach.Ciocia uwierzyła,kiedy facet odjeżdżał to ja i Iskra ruszyłyśmy za nim.
~~~~Kilka godzin później:
Wreszcie stanęliśmy(ostatnie 3 godziny szłam na piechotę,a Iskra wróciła do stajni).Nie wieżyłam,facet był w starej zapomnianej stajni taty Amandy,więc już wiem skąd znałam tą przyczepę.Tata Amandy wyszedł:
-Masz tego starucha?
-Tak,a ty kase?
-Mam,teraz znikaj.
Facet zniknął.Wyjął Prometeusza i wsadził go do starej stajni,która mogła się zawalić w każdej chwili.Kiedy to zrobił stajnię zamknął na kłudkę,a klucz schował do kieszeni marynarki.Odjechał,a kiedy był daleko wyszlam z ukrycia i ruszyłam na pomoc Prometeuszowi,ale nie mogłam otworzyć stajni.Próbowałam spinką jak w filmach,kamieniem rozwalić i kopałam drzwi od stajni,ale nic.Byłam na serio zła,muszę już wraca,ale musze powiedzieć cioci i rodzicom,ale czy to mnie nie wyda na ryzyko u cioctki i rodzeństwa?Pobiegłam do domu zaznaczając drogę do Prometeusza.Jak wróciłam była żywa noc.
~~~~~noc,ale przed 22(4 dni):
Oglądałam telewizor,kiedy weszła zła mama i powiedziała:
-Czemu okłamałaś ciocię?
-Nie okłamałam mamo.-powiedzialam,nie mogłam powiedzieć prawdy bo mama pomyśli że kłamie
-Iska po twoim przyjeździe,kiedy ciotka sprzedawala prometeusza nie była w terenie.
-Chodziłam na piechotę.-powiedziałam nie co zła i znudzona
-Do naszego powrotu będziesz ćwiczyć pod naszym okiem.
-Co?!Ale....
-Nie ma ale!Będziesz i kropka.Dobranoc Anita.
Ja nie powiedziałam dobranoc,poszłam spać.
~~~~~Rano(3 dni i 2 dni):
Przez 2 dni trenowałam na Iskrze pod opieką rodziców lub ciotki.Byłam podminowana ta opieką .Nawet myślałam o ucieczce z domu ciotki,żeby ratować Prometeusza.Poszłam spać.
~~~~następny dzień(1 dzień):
Miałam plan,dzisiaj ciocia miała ze mną.Wyciągnęłam ją w las(po długich namowach),a kiedy byłyśmy w no nie w pewnej drużce schowałam się w kryjówce(sama ją robiłam 2 lata temu).Ciocia szukała,a ja ruszyłam na drogę główną,gdzie miała być moja Astrid.
~~~~~5 godzin później(nadal 1 dzień do zawodów):
Byla tam moja Astrid,kazalam Iskrze wracać do domu cioci z listem.Wsiadłam na Astrid i powiedziałam tuląc ją mocno:
-Kocham Cię Astrid.A teraz musimy pomóc Prometeuszowi i uciekłam od rodziców i ciotki.
Astrid od razu skierowała się do domu ciotki,powtrzymałam ją z trudem.Chyba Astrid nie chciała mnie póścić bez zgody moich rodziców,kochana klacz.Po godzinie mordowania się z nią ruszyłyśmy do Prometeusza.
~~~~na miejscu:
Prometeusz był pakowany do przyczepy!O nie!Włożyłam kaptur(jakby mnie poznał to by rodzice mnie zabili!) i ruszyłyśmy z Astrid.Facet wyjął bicz i zaczął walić w nas,ale Astrid nie bała się biczów,więc złapała go iwyjeła mu.Nagle ktoś mnie złapał i ściągnął z konia.Był to facet który kupił Prometeusza,ojciec Amandy rzekł:
-Kto to nam przeszkadza?
-Wiejcie!-krzyknęłam
Astrid jak na komędę złapała uzdę Prometeusza i zwiały w dzicz.Ojciec Amandy zdiął mi kaptur i powiedział nie zaskoczony:
-A to ty Anita,można by się spodziewać.Będziesz miała kłopoty i to wielkie.
-Nie dostaniesz Prometeusza,póki żyje!-powiedziałam zła,prawie na niego naplułam
-Zobaczymy co powiesz przed rodzicami Anito.
-Dobra,nie boje się ich.Idź.-powiedziałam,ale inaczej myślałam
~~~~Rano(4 dni):
Wstałam dość późno.Zeszłam na dół(oczywiście przebrana).Mama,tata i ciocia już jedli śniadanie.Dołączyłam się do nich.Po śniadaniu poszłam do Iskry i Prometeusza.Wsiadłam na Iskrę i ruszyłam w teren,po 3 godzinach wróciłam.Kiedy zobaczyłam przyczepe do przewozu koni,siadłam z Iskry i pobiegłam do Prometeusza,był więc po co jest tu przyczepa?teraz ruszyłam do domu.Weszłam a tam ciocia podpisuje papiery z jakimś facetem,zapytałam:
-Dzień dobry,o co chodzi ciociu?Po co jest tu przyczepa?
-Dzień dobry.-odpowiedział mi facet
-Prometeusz znalazł dom Anita.
-Aha.-odpowiedziałam nie ufnie co do faceta
Wyszłam,obejrzałam dokładniej przyczepę.Wydała mi się znana.Nagle wyszedł facet z ciotką,muszę zbadać tego faceta.Pobiegłam do cioci i pożegnałam ją,powiedziałam że będę aż do nocy łazić po łąkach i polach.Ciocia uwierzyła,kiedy facet odjeżdżał to ja i Iskra ruszyłyśmy za nim.
~~~~Kilka godzin później:
Wreszcie stanęliśmy(ostatnie 3 godziny szłam na piechotę,a Iskra wróciła do stajni).Nie wieżyłam,facet był w starej zapomnianej stajni taty Amandy,więc już wiem skąd znałam tą przyczepę.Tata Amandy wyszedł:
-Masz tego starucha?
-Tak,a ty kase?
-Mam,teraz znikaj.
Facet zniknął.Wyjął Prometeusza i wsadził go do starej stajni,która mogła się zawalić w każdej chwili.Kiedy to zrobił stajnię zamknął na kłudkę,a klucz schował do kieszeni marynarki.Odjechał,a kiedy był daleko wyszlam z ukrycia i ruszyłam na pomoc Prometeuszowi,ale nie mogłam otworzyć stajni.Próbowałam spinką jak w filmach,kamieniem rozwalić i kopałam drzwi od stajni,ale nic.Byłam na serio zła,muszę już wraca,ale musze powiedzieć cioci i rodzicom,ale czy to mnie nie wyda na ryzyko u cioctki i rodzeństwa?Pobiegłam do domu zaznaczając drogę do Prometeusza.Jak wróciłam była żywa noc.
~~~~~noc,ale przed 22(4 dni):
Oglądałam telewizor,kiedy weszła zła mama i powiedziała:
-Czemu okłamałaś ciocię?
-Nie okłamałam mamo.-powiedzialam,nie mogłam powiedzieć prawdy bo mama pomyśli że kłamie
-Iska po twoim przyjeździe,kiedy ciotka sprzedawala prometeusza nie była w terenie.
-Chodziłam na piechotę.-powiedziałam nie co zła i znudzona
-Do naszego powrotu będziesz ćwiczyć pod naszym okiem.
-Co?!Ale....
-Nie ma ale!Będziesz i kropka.Dobranoc Anita.
Ja nie powiedziałam dobranoc,poszłam spać.
~~~~~Rano(3 dni i 2 dni):
Przez 2 dni trenowałam na Iskrze pod opieką rodziców lub ciotki.Byłam podminowana ta opieką .Nawet myślałam o ucieczce z domu ciotki,żeby ratować Prometeusza.Poszłam spać.
~~~~następny dzień(1 dzień):
Miałam plan,dzisiaj ciocia miała ze mną.Wyciągnęłam ją w las(po długich namowach),a kiedy byłyśmy w no nie w pewnej drużce schowałam się w kryjówce(sama ją robiłam 2 lata temu).Ciocia szukała,a ja ruszyłam na drogę główną,gdzie miała być moja Astrid.
~~~~~5 godzin później(nadal 1 dzień do zawodów):
Byla tam moja Astrid,kazalam Iskrze wracać do domu cioci z listem.Wsiadłam na Astrid i powiedziałam tuląc ją mocno:
-Kocham Cię Astrid.A teraz musimy pomóc Prometeuszowi i uciekłam od rodziców i ciotki.
Astrid od razu skierowała się do domu ciotki,powtrzymałam ją z trudem.Chyba Astrid nie chciała mnie póścić bez zgody moich rodziców,kochana klacz.Po godzinie mordowania się z nią ruszyłyśmy do Prometeusza.
~~~~na miejscu:
Prometeusz był pakowany do przyczepy!O nie!Włożyłam kaptur(jakby mnie poznał to by rodzice mnie zabili!) i ruszyłyśmy z Astrid.Facet wyjął bicz i zaczął walić w nas,ale Astrid nie bała się biczów,więc złapała go iwyjeła mu.Nagle ktoś mnie złapał i ściągnął z konia.Był to facet który kupił Prometeusza,ojciec Amandy rzekł:
-Kto to nam przeszkadza?
-Wiejcie!-krzyknęłam
Astrid jak na komędę złapała uzdę Prometeusza i zwiały w dzicz.Ojciec Amandy zdiął mi kaptur i powiedział nie zaskoczony:
-A to ty Anita,można by się spodziewać.Będziesz miała kłopoty i to wielkie.
-Nie dostaniesz Prometeusza,póki żyje!-powiedziałam zła,prawie na niego naplułam
-Zobaczymy co powiesz przed rodzicami Anito.
-Dobra,nie boje się ich.Idź.-powiedziałam,ale inaczej myślałam
sobota, 1 lutego 2014
Rozdział 3
Hejcia! Pewnie myślycie poco w nawiasie 5 dni ?Za tyle dni odbędą się zawody i żebym się nie zgubiłam za ile.A i dzięki za wyświetlenia ^^Jak będzie okrągłe 100 , 200, 300 ....,to napiosze w poście.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~Rano(5 dni)
Wstałam,spojrzaam na zegarek.Była 4,dobra jeszcze mam godzinne.Zasnęłam,ale po 5 minutach obudził mnie ktoś:
-Anita,Anita,Aniciu pobudka.
Otworzyłam oczy,była to mama z jakimiś biletami,zapytałam zła:
-O co chodzi?Ja tu próbuje się wyspać przed treningiem.
-Jedziemy do twojej ciotki,sama mi o tym przypominałaś przez ostatnie kilka dni.
-Teraz pamiętam,ale czemu dziś?Ja chce spać!!!!!!!!!!!!
-Spokojnie kochanie.Ciotka ma tylko dziś wolny termin,ubieraj się i jedziemy za 20 minut.
Zanim zdążyła mamie odpowiedzieć ta wyszła.Powoli wstałam i zaczęłam się ubierać.Po 15 minutach wyszłam z pokoju ubrana(po poranej toalecie też) i poszłam do kuchni.Tata zapytał mnie zaskoczony:
-Czemu tak długo?
-Co ode mnie chcesz?Wstałam o 4 i musiałam się ubierać nie wyspana!Jestem trupem,a trupy są wolne.Czemu muszę jechać,nie mogę spać?
-Kochanie...-przerwałam mamie
-Ta,znam to.Dobra,tylko ziem coś.
Poszłam do lodówki,wyjęłam ser i masło,wzięam kromkę sera i zrobiłam sobie kanapkę z serem.Wyjechaliśmy później,bo tata nie mógł znaleść kluczyków od samochodu.Podróż do cioci była dalekaaaaaaaaaaaa,więc poszłam spać na tylnym siedzeniu.
~~~~~~Po 5 godzinach(nadal zostało 5 dni):
-Skarbie pobódka.
-Już,za chwilę mamo.
Otworzyłam oczy,u cioci już była odwilż.Jej konie chasały po pastwisku.Ciocia mnie zapytał:
-Chcesz to Iskry i Prometeusza?
-Pewnie ciociu.
Poleciałam do koni.Tam siedziałam przez całą wizytę u cioci
~~~~~~~~Óczami cioci Anity
"Jak wyrosła Anita,a można by zdawać że wczoraj była małą dziewczynką.Nadal kocha Iskrę i Prometeusza,ciekawe czy je zmieni?"
~~~~Oczami Anity
Prometeusz i Iskra były inne,wydawały mi się chore,smutne inne.Weszłam do ich zagrody Iskra podeszła do mnie,ale Prometeusz ani drgnął w moją stronę.Powiedziałam cicho do Iskry:
-Witaj Iskro.Długo ciebie nie wiedziałam,stałaś się starsza,mądrzejsza i pewnie cieszysz się z mojego widoku jak ja z twojego.
Jeszcze przez chwilę gadałyśmy,a potem podeszłam cihco do Prometeusza,ale on mnie unikał,było to dziwne.Po godzinie ścigania Prometeusza odpóściłam i poszłam do domu cioci.Weszłam i zapytałam:
-Ciociu co jest z Prometeuszem?On unika mnie.
-Ostatnio uciekł mi podczas burzy.Wtedy też ktoś polował i przez przypadek poszczelił go.Prometeusz widział ludzką sylwetkę,więc się boi ludzi od tego momentu i wdzięku szczelania.
-Ale ciebie też się boi ciociu?-zapytałam niepewnie
-Mi ufa,ale reszcie nie.
-To szkoda,a miał szanse na właścicieli.
-Wiem Anita.
Zostałam z nimi i gadaliśmy o wszystkim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~Rano(5 dni)
Wstałam,spojrzaam na zegarek.Była 4,dobra jeszcze mam godzinne.Zasnęłam,ale po 5 minutach obudził mnie ktoś:
-Anita,Anita,Aniciu pobudka.
Otworzyłam oczy,była to mama z jakimiś biletami,zapytałam zła:
-O co chodzi?Ja tu próbuje się wyspać przed treningiem.
-Jedziemy do twojej ciotki,sama mi o tym przypominałaś przez ostatnie kilka dni.
-Teraz pamiętam,ale czemu dziś?Ja chce spać!!!!!!!!!!!!
-Spokojnie kochanie.Ciotka ma tylko dziś wolny termin,ubieraj się i jedziemy za 20 minut.
Zanim zdążyła mamie odpowiedzieć ta wyszła.Powoli wstałam i zaczęłam się ubierać.Po 15 minutach wyszłam z pokoju ubrana(po poranej toalecie też) i poszłam do kuchni.Tata zapytał mnie zaskoczony:
-Czemu tak długo?
-Co ode mnie chcesz?Wstałam o 4 i musiałam się ubierać nie wyspana!Jestem trupem,a trupy są wolne.Czemu muszę jechać,nie mogę spać?
-Kochanie...-przerwałam mamie
-Ta,znam to.Dobra,tylko ziem coś.
Poszłam do lodówki,wyjęłam ser i masło,wzięam kromkę sera i zrobiłam sobie kanapkę z serem.Wyjechaliśmy później,bo tata nie mógł znaleść kluczyków od samochodu.Podróż do cioci była dalekaaaaaaaaaaaa,więc poszłam spać na tylnym siedzeniu.
~~~~~~Po 5 godzinach(nadal zostało 5 dni):
-Skarbie pobódka.
-Już,za chwilę mamo.
Otworzyłam oczy,u cioci już była odwilż.Jej konie chasały po pastwisku.Ciocia mnie zapytał:
-Chcesz to Iskry i Prometeusza?
-Pewnie ciociu.
Poleciałam do koni.Tam siedziałam przez całą wizytę u cioci
~~~~~~~~Óczami cioci Anity
"Jak wyrosła Anita,a można by zdawać że wczoraj była małą dziewczynką.Nadal kocha Iskrę i Prometeusza,ciekawe czy je zmieni?"
~~~~Oczami Anity
Prometeusz i Iskra były inne,wydawały mi się chore,smutne inne.Weszłam do ich zagrody Iskra podeszła do mnie,ale Prometeusz ani drgnął w moją stronę.Powiedziałam cicho do Iskry:
-Witaj Iskro.Długo ciebie nie wiedziałam,stałaś się starsza,mądrzejsza i pewnie cieszysz się z mojego widoku jak ja z twojego.
Jeszcze przez chwilę gadałyśmy,a potem podeszłam cihco do Prometeusza,ale on mnie unikał,było to dziwne.Po godzinie ścigania Prometeusza odpóściłam i poszłam do domu cioci.Weszłam i zapytałam:
-Ciociu co jest z Prometeuszem?On unika mnie.
-Ostatnio uciekł mi podczas burzy.Wtedy też ktoś polował i przez przypadek poszczelił go.Prometeusz widział ludzką sylwetkę,więc się boi ludzi od tego momentu i wdzięku szczelania.
-Ale ciebie też się boi ciociu?-zapytałam niepewnie
-Mi ufa,ale reszcie nie.
-To szkoda,a miał szanse na właścicieli.
-Wiem Anita.
Zostałam z nimi i gadaliśmy o wszystkim.
Subskrybuj:
Posty (Atom)