poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 40

Usiadłyśmy w Lasie dobra,zapytałam po przywiązaniu koni i live oraz kaji:
-Tiffani i już wieżysz w magiczne tereny tego lasu?
-To jest nie możliwe..........to pewnie sen.-powiedziała szokowana Tiffani
Dałam rękę na jej ramię i powiedziałam z uśmiechem:
-To prawda Tiffani,nie żaden sen czy fotomorgana.
-Ale jak?-zapytała nadal szokowana Tiffani
-Nie wiem jak Tiffani , ale są te magiczne tereny które ci pokazałam i opowiedziałam,a przynajmnij pokazałam ci nie wielką cześć.
-To jest ich więcej?-zapytała bardziej szokowana Tiffani
-Tak i to ile jeszcze.Ja sama jeszcze wszystkich nie znam.Chyba tylko znam 1/4 tych magicznych terenów.-powiedziałam
Tiffani już nie kontynułowała dalej tego tematu,zapytała mnie:
-Czy ty też to widziałaś?
-Co?-zapytałam dziwiona(przynajmniej udawałam)
-Tam pomiędzy wiśniami.-pokazała w dwie wiśnie
Podobno były to pierwsze wiśnie.Wiedziałam ,że to strażniczka tych wiśni,więc próbowałam Tiffani nie mówić o niej,wie tyle mało o tym miejscu.Nie będę jej plątać i mieszać.Po dłuższej chwili odpowiedziałam:
-Tiffani nic tam nie ma,może chodźmy do no...........-nie mogłam wynaleść miejsca bezpiecznego i bez widocznych strażników.Kurdę.Spojrzałam na wiśnie,a te spuściły dokładnie 15 płatków liści,wiec była 15.Powiedziałam z radośćia:
-Wracamy do domu Tiffani i zwierzaki.
Po 3 godzinach byłyśmy w domu.A konie w stajni.Ja aż do 20 byłam u Toma poznawać rodzinę i poznałam Szymonka,ale fajny był i taki miły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz