poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 41

Ja na pieszo wróciłam do magicznej krainy(ja tak nazywam magiczne tereny naszych lasów).Musiałam jak co tydzień zdawać raport co dzije się wokól tej krainy,kogo kto przyprowadza i dlaczego i czy ten ktoś jest z rodziny oraz inne bzdety.Udałam się powoli na pustynię Simbodia,a potem pod korytarze pod tą pustynią.
~~~~~~~~~~Po 3 godzinach łażenia po korytarzach:
Nagle zobaczyłam ogon.Poleciałam za nim, a po 10 minut zobaczyłam psa


Powiedziałam:
-Mnie nie oszukasz strażniczko tej pustyni i jej korytarzy.
Strażniczka się przemieniła i wyglądała normalnie:




Zapytała mnie jak zawsze:
-Jesteś sama Anita?
-A czy wyczuwasz kogoś strażniczko?
-Nie,dzisiaj się spotykamy w czynnym wulkanie,ale jego strażnik tym czasowo go wyłączył.
-Aha ,to prowadź strażniczko.
Strażniczka ruszyła przede mną.Kiedy wyszłyśmy z korytarzy i pustyni zapytałam ją:
-A kiedy zaufacie mi?
-Kiedy minie 10 lat.
-Aha.-powiedziałam z niecierpliwością
-A jak tam u ciebie Anita.-zapytała mnie strażniczka(jakby co to z tą strażniczką mam najlepsze kontakty i gadam z wszystkimi jak jestem sam na sam)
-Idealnie.
-Co się stało,że idealne?-zapytała mnie lekko zdziwiona strażniczka
-No mam chłopaka,mam starsze rodzeństwo,czyli Brata Pawła i Tiffani,mam psa źrebaki no i poznałam rodzinne chłopaka,to tyle chyba najważniejszych plusów.
-A chłopak?
-Tom Klark.
I opowiedziałam jej o moim chłopaku,a kiedy chciałam o źrebakach strażniczka mi przerwała:
-Widziała je strażniczka dobrych wiśni i od razu poznaliśmy je.Dark Rubine jest strasznie odważna i wesoła jak na źrebaka.
-Wiem.I nie wiem czy się tym martwić czy nie.
-Nie,jeśli będzie dobrą klaczą to nie Anita,byle żeby była posłuszna i odważn.
Dalej rozmawiałam z strażniczką aż pod wulkan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz