czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 12

Wstałam,spojrzałam na zegarek a tam 8:40!Ubrałam się,zeszłam na dół,tata powiedział:
-Mama pojechała do weterynarza z Astrid.
-Aha.-powiedziałam z nie dowierzaniem
-Znasz powód wyjazdu mamy do weterynarza,prawda córciu?-powiedział tata
-Nie całkiem tato,a po co pojechała?
-Na prawdę nic się przed tobą nie ukryje.Źrebaki się 2 dni temu się urodziły,klacz i ogier.
-Mają imiona?Czemu o tym nie wiem?-zapytałam zła
-Były zbyt słabe i puki się nie wzmocnią muszą zostać u weterynarza.Jeden źrebak dziś wróci.
-Fajnie!Już mam tysiące imion dla klaczki i ogiera.
-Czekaj w stajni,tam miałaś spotkać mamę i nie zapomnij o Tomie.
-Jasne.
Prawie zapomniałam o Tomie.Tata zawiózł mnie na lotnisko z przyczepą do przewozu koni.
~~~~Na lotnisku:
Czekałam na samolot,nie wiem czemu ale czułam nerwy.Chodziłam tu i tam nie myśląc o źrebaku,ale o tym co powiem na początek Tomie Klarkowi.Po 30 minutach samolot wylądował.Tata podszedł do mnie i powiedział:
-Ja odbiorę konia Toma,a ty Toma.
-Jasne.-powiedziałam idąc przed samolot
Zaczęłam szukać Toma i znowu jak wcześniej spotkaliśmy się przez przypadek,wpadłam na niego.Od razu rumieńce mi wyskoczyły,wyskoczył mi uśmiech i wziłam włosy za ucho.Po chwili powiedziałam wyciągając ręke:
-Przepraszam Tom,jestem jakaś ślepa,pomóc ci?
~~~~Oczami Toma
"Jaka ona jest piękna.Szkoda że jestem na tydzień a nie na dłużej.Jak bym chciał ją pocałować,mam nadzieje że uda mi się pocałować Anitę w ten tydzień.Ciekawe czy pamięta nasz prawie pocałunek?Mam nadzieje,że tak,bo ja pamiętam"-pomyślałem leżąc na podłodze
-Nie jesteś ślepa tylko ja.
~~~~~~~~Oczami Anity
Tom się podniósł z podłogi.Wziął bagaże i poszliśmy do samochodu,oczywiście chciałam mu pomóc,ale nie chciał.Tata już czekał na nas,powiedziałam:
-Tato to do stajni?
-Tak,chyba że nie chcesz poznać źrebaka.
-Chce,znaczy chcemy.-powiedziałam
Przez całą drogę rozmawiałam z Tomem,a tata od czasu do czasu mówił,że jesteśmy zakochanymi gołąbkami.
~~~~~W stajni
Wysiedliśmy z samochodu,tata powiedział:
-Ja wezne konia ,a wy lecie do tego źrebaka.
Poszliśmy do źrebaka,a ciekawośc mnie rosadzała.Zobaczyłam mamę,która powiedziała cicho:
-Nie hałasujcie,Astrid jest zmęczona,a mała śpi.
-Dobrze mamo,a dałaś imię?-zapytałam
-Nie to są twoje źrebaki ty im daj imiona,jest to klaczka.Moim zdaniem Śnieżka.
-Nie,może.....chwila tylko pomyśle.
Była biała jak śnieg,to była prawda,ale w środku wydała mis się silna,dzika po prostu inna od innych koni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz