poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 4

Jakby co to Anita przez 5 dni,zostało 4 dni do zawodów i będzie przez ten czas u ciotki ćwiczyła.A przynajmniej miała taki zamiar,ale jej plany zmieni pewien koń.....
~~~~Rano(4 dni):
Wstałam dość późno.Zeszłam na dół(oczywiście przebrana).Mama,tata i ciocia już jedli śniadanie.Dołączyłam się do nich.Po śniadaniu poszłam do Iskry i Prometeusza.Wsiadłam na Iskrę i ruszyłam w teren,po 3 godzinach wróciłam.Kiedy zobaczyłam przyczepe do przewozu koni,siadłam z Iskry i pobiegłam do Prometeusza,był więc po co jest tu przyczepa?teraz ruszyłam do domu.Weszłam a tam ciocia podpisuje papiery z jakimś facetem,zapytałam:
-Dzień dobry,o co chodzi ciociu?Po co jest tu przyczepa?
-Dzień dobry.-odpowiedział mi facet
-Prometeusz znalazł dom Anita.
-Aha.-odpowiedziałam nie ufnie co do faceta
Wyszłam,obejrzałam dokładniej przyczepę.Wydała mi się znana.Nagle wyszedł facet z ciotką,muszę zbadać tego faceta.Pobiegłam do cioci i pożegnałam ją,powiedziałam że będę aż do nocy łazić po łąkach i polach.Ciocia uwierzyła,kiedy facet odjeżdżał to ja i Iskra ruszyłyśmy za nim.
~~~~Kilka godzin później:
Wreszcie stanęliśmy(ostatnie 3 godziny szłam na piechotę,a Iskra wróciła do stajni).Nie wieżyłam,facet był w starej zapomnianej stajni taty Amandy,więc już wiem skąd znałam tą przyczepę.Tata Amandy wyszedł:
-Masz tego starucha?
-Tak,a ty kase?
-Mam,teraz znikaj.
Facet zniknął.Wyjął Prometeusza i wsadził go do starej stajni,która mogła się zawalić w każdej chwili.Kiedy to zrobił stajnię zamknął na kłudkę,a klucz schował do kieszeni marynarki.Odjechał,a kiedy był daleko wyszlam z ukrycia i ruszyłam na pomoc Prometeuszowi,ale nie mogłam otworzyć stajni.Próbowałam spinką jak w filmach,kamieniem rozwalić i kopałam drzwi od stajni,ale nic.Byłam na serio zła,muszę już wraca,ale musze powiedzieć cioci i rodzicom,ale czy to mnie nie wyda na ryzyko u cioctki i rodzeństwa?Pobiegłam do domu zaznaczając drogę do Prometeusza.Jak wróciłam była żywa noc.
~~~~~noc,ale przed 22(4 dni):
Oglądałam telewizor,kiedy weszła zła mama i powiedziała:
-Czemu okłamałaś ciocię?
-Nie okłamałam mamo.-powiedzialam,nie mogłam powiedzieć prawdy bo mama pomyśli że kłamie
-Iska po twoim przyjeździe,kiedy ciotka sprzedawala prometeusza nie była w terenie.
-Chodziłam na piechotę.-powiedziałam nie co zła i znudzona
-Do naszego powrotu będziesz ćwiczyć pod naszym okiem.
-Co?!Ale....
-Nie ma ale!Będziesz i kropka.Dobranoc Anita.
Ja nie powiedziałam dobranoc,poszłam spać.
~~~~~Rano(3 dni i 2 dni):
Przez 2 dni trenowałam na Iskrze pod opieką rodziców lub ciotki.Byłam podminowana ta opieką .Nawet myślałam o ucieczce z domu ciotki,żeby ratować Prometeusza.Poszłam spać.
~~~~następny dzień(1 dzień):
Miałam plan,dzisiaj ciocia miała ze mną.Wyciągnęłam ją w las(po długich namowach),a kiedy byłyśmy w no nie w pewnej drużce schowałam się w kryjówce(sama ją robiłam 2 lata temu).Ciocia szukała,a ja ruszyłam na drogę główną,gdzie miała być moja Astrid.
~~~~~5 godzin później(nadal 1 dzień do zawodów):
Byla tam moja Astrid,kazalam Iskrze wracać do domu cioci z listem.Wsiadłam na Astrid i powiedziałam tuląc ją mocno:
-Kocham Cię Astrid.A teraz musimy pomóc Prometeuszowi i uciekłam od rodziców i ciotki.
Astrid od razu skierowała się do domu ciotki,powtrzymałam ją z trudem.Chyba Astrid nie chciała mnie póścić bez zgody moich rodziców,kochana klacz.Po godzinie mordowania się z nią ruszyłyśmy do Prometeusza.
~~~~na miejscu:
Prometeusz był pakowany do przyczepy!O nie!Włożyłam kaptur(jakby mnie poznał to by rodzice mnie zabili!) i ruszyłyśmy z Astrid.Facet wyjął bicz i zaczął walić w nas,ale Astrid nie bała się biczów,więc złapała go iwyjeła mu.Nagle ktoś mnie złapał i ściągnął z konia.Był to facet który kupił Prometeusza,ojciec Amandy rzekł:
-Kto to nam przeszkadza?
-Wiejcie!-krzyknęłam
Astrid jak na komędę złapała uzdę Prometeusza i zwiały w dzicz.Ojciec Amandy zdiął mi kaptur i powiedział nie zaskoczony:
-A to ty Anita,można by się spodziewać.Będziesz miała kłopoty i to wielkie.
-Nie dostaniesz Prometeusza,póki żyje!-powiedziałam zła,prawie na niego naplułam
-Zobaczymy co powiesz przed rodzicami Anito.
-Dobra,nie boje się ich.Idź.-powiedziałam,ale inaczej myślałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz