poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 21

Jutro Tom wraca.Jestem taka wesoła i nie organięta przy okazji.Wstałam i poszłam do kuchni.Każdy był już w kuchni i coś robił.Podeszłam do stołu,zrobiłam sobie kanapki z Nutelą.Tiffani czytała coś,tata czytał gazetę i pił kawę,mama no cóż jak zawsze czegoś szukała,Paweł(nadal go nie trawie)Szukał czegoś na laptopie,a ja jedyna coś powiedziałam do Tiffani:
-To co czytasz Tiffani?
-Nic ciekawego Anita.A lubisz zabawy w typie prypnij ogonek do czogoś?
-Czy ja wyglądam na dziecko siedmio czy ośmio letnie???-zapytałam zdziwiona i lekko zła
-Nie,tylko pytam.odpowiedziała mi Tiffani
Tiffani spojrzała na Pawła,a Paweł na nią.Jedłam spokojnie już swoje kanapki,a Tiffani odstawiła książkę na bok,a zaczęła coś robić w zeszycie,nagle Paweł mnie zapytał:
-Anita pogadamy dzisiaj?
Zamilkłam na chwilę.Wiedziałam,że będę musiała z nim gadać.Odpowiedziałam mu:
-Dobra,kiedy chcesz?
-Mm...może na wyjeździe w teren.
-Dobra,20?
-Dobra.
Tiffani i Paweł wyszli z kuchni.Ja po chwili też.
~~~~~~~~~~~W stajni
Było nawet ciepło.Poszłam do biura rodziców.Weszłam a tam jak każdego ostatniego tygodnia miesiąca był straszny bałagan.Tata sprzątał,zapytałam go:
-Tato a gdzie mama?
-Nie wiem kochanie,o co chodzi?
-A źrebaki mogą wyjść na pastwisko?
-Jakie?
-Turyn i Dark Rubine.To są jedyne źrebaki u nas i nie wiesz?
-Kochanie teraz mamy tu lawine papierów i nie mam głowy.Jak mam pamiętać o takich drobniostkach?
-Dobra,dobra.To mogą?
-Ale co?Nie ważne,chyba tak.Jak tam uważasz.
Wyszłam z biura rodziców.Poszłam do moich koników.Zrobiłam koło nich i wzięłam liny oraz uzdę.Włożyłam uzdę Astrid ,a źrebakom linę.Wyprowadziłam je na pastwisko dla źrebaków,klaczy w ciąży,nowych koni i dla osłabionych koni,a inaczej mówiąc pastwisko dla osłabionych,nowych i źrebaków koni.Dark Rubine od razu wyskoczyła mi z rąk i zaczęła chasać,a Turyn jak go uwolniłam.Astrid weszła ostatnia.Odwiązałam źrebaki.Pobawiłam się z nimi.
~~~~~~~~~~~~~~Po 3 godzinach zabawy  źrebakami
Padłam na pastwisku.Dark Rubine i Turyn otoczyli mnie.
~~~~~~~~~~Oczami Turyna
"Czy ona żyje??Chyba jej nie zabiliśmy??Ej!Anita?!"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Oczami Anity
Turyn zaczął mnie trącać,a za nim Dark Rubine.Po chwili powiedziałam siadając:
-Źrebaki dosyć.Muszę iść pa.Przyjdę po was jeszcze.
Źrebaki wróciły do beztroskiej zabawy.A ja do stajni.Tam jak zawsze robiłam przy koniach,potem szkułka jeźdźecka i inne rzeczy.Tak do 19:00 miałam zajęcie.Przyprowadziłam  Astrid,Turyna i Dark Rubine do boksu,dałam im też marchew.Teraz pojechałam do lasu na Zeusie,by tam porozmawiać z Pawłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz