piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 27

Wstałam.Czułam się jak na chmurce.Poszłam do kuchni, a tam każdy siedział i się chichrał.Wydało mi się to maga podejrzane.Podeszłam do stołu i nagle zamilki oraz zaczeli coś  czytać,zapytałam:
-Co knujecie?
-Nic Anita.-powiedział Paweł
-Taaa,pewnie nic.Mmmm,to czemu tu siedzicie w kupie??
-Powiedzmy jej,bo będzie jak z Pawłem.-powiedziała Tiffani
-Słyszycie Tiffani,to mówić mi.-powiedziałam
-Nie.To niespodzianka Anita,a ich się nie zdradza.-powiedział tata
-Ale jak się okaże,że nie wiem o kolejnym rodzeństwie to już się do was nie odzywam do końca życia.-powiedziałam stanowczo
-Nie to nie to Anita.Coś innego.-powiedziała Tiffani z uśmiechem
Odeszłam od nich i poszłam robić kanapki.Ziadłam,Paweł i Tiffani wychodzili,zapytałam ich:
-Gdzie idziecie?
-Ja po swojego psa,a paweł nie wiem gdzie.-odpowiedziala Tiffanie wychodząc
-A ja muszę iść po psią karmę i miski dla psów.-dodał Paweł
-Aha.
Po zjedzeniu kanapek poszłam do stajni,a przynajmniej miałam taki zamiar,ale mama mnie zatrzymała i powiedziała:
-Idziesz w teren z Astri,Dark Rubine i Turynem.
-Dobra,tylko ich przygotuje.
-Nie,już są gotowi,a wróc z nimi koło no ..
-16?
-Tak.
Mama w stajni dała mi Dark Rubine,Astrid i Turyna.Wsiadłam na Astrid,a liny przywiązane do źrebaków ciągnęły się za nami.Po 2 godzinach staneliśmy na łączce nie daleko stajni.Ona wygłądała tak(tu wklaje kilka obrazków i też będą tu też tereny bliskie polanie):












Reszte wkleje w kolejnym rozdziale

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz